Piękna i wspaniała Szwajcaria!

Cze,

po górach nie chodzę, to napiszę coś innego:)

Czym dłużej tu jestem, tym bardziej chcę do Polski.  Nie wiem dlaczego tak mam, ale co tu ukrywać, może to syndrom nie odciętej pępowiny;) Nie znam tu za dużo ludzi, który by chcieli wracać do ojczystego kraju, wszystkim tu super, a Szwajcaria najlepsza na świecie, a większość Polaków to już Szwajcarzy, ale tego nikt nie zmieni. Pisałem przed dwoma laty, że jeden znajomy powiedział, że jeszcze dwa lata i będzie Szwajcarem i chyba Mi nie uwierzycie, ale tak się stało – on naprawdę jest już Szwajcarem i mam na to dowody. Spotkałem go na skokach narciarskich w Engelbergu, a z plecaka wystawała mu flaga Szwajcarska. Nie wiem jak się zachowywał podczas skoków i komu kibicował, bo udało mi się znaleźć miejsce kolo pięknie wymalowanych biało czerwonych Polaków. Nie przeszkadzało Mi to, że połowa była pijana, byłem nawet dumy, że dawali z siebie wszystko jak skoki oddawali Polacy. Na ten temat to bym mógł jeszcze długo pisać, ale po co ta wiedza komu;) Moja przyjaciółka powtarza, zawsze troszkę śmieszne zadanie, ale prawdziwe. Polak będzie dopiero Szwajcarem jak zacznie chodzić w Szwajcarii do dentysty;) Tak się tu nam wszystkim powodzi, ale jednak do dentysty to wolimy 1500km przejechać. Druga moja złota myśl której sam nie rozumiem. Dlaczego wszyscy budują domy, kupują mieszkania w Polsce, jak w Szwajcarii super. To jakiś bezsens – mieszkam w kraju, który jest super, ale buduję się w innym. Myśl odnośnie Świąt, dlaczego 95% jedzie na święta do Polski, dlaczego rodzina tu nie przyjedzie. W Szwajcarii jest przecież wszystko i super jest, a no może nie wszystko, bo śledzi solonych nie ma:)  Pisałem już kiedyś, że góry mnie tu trzymały, a teraz jeszcze ktoś dla mnie bardzo ważny, ale już ustalone, że wracamy!!!

Coś z zachodu słońca 25.12.15

 

Pozdrawiam

g

Post nr. 2! ,,Tak to widzi mojej Mamy Siostry Maż, czyli Wujek;)”

Czas na drugą część wypocin pt.”Szwajcarskie wakacje”.

Po powrocie z Zermatt czas na regenerację , wysyłanie zdjęc Matta i Monte Rosy tym , których to

wk… ,że oni nie byli . Pranie, sprzątanie , gotowanie – czyli zwykły dzień w życiu aktywnego

mężczyzny. Pogoda za oknem nie rozpieszcza.

Kolejny dzień tez na lenia (jestem na wakacjach). Wieczorem ruszam na zwiedzanie miasta Zug.

Dwa kościoły , trochę kamieniczek , zamek miejski wielkości kamienicy na warszawskiej

starówce. Mimo wszystko nocą prezentuje się to zdecydowanie lepiej. Wrażenie robi promenada

nad Zugsee. Po wieczornej naradzie Gregor wiezie mnie na wschód słońca na Rigi.

Ruszam ciemnym świtem z Weggis.. I znowu pastwisko, bacówka , krowy – o mało nie dostaję

zawału widząc ślepia błyszczące w świetle czołówki. Aluminiowa via ferrata i nieoczekiwanie

szybko jestem na tarasie. Jako ,że jestem mocno w czasie ide z nogi na nogę , zmieniam koszulke

w ogóle pełne lenistwo. Na szczycie jestem jednak drugi ,wyprzedził mnie facio wyglądający na

miejscowego kolejarza.

Potem dochodzi jeszcze kilka osób i szkolna wycieczka . Wschód jest przeciętny – wrażenie robią

mgły nad okolicznymi …see czyli jeziorami. Północny wiatr dmucha dość mocno a ja pierwszy raz

w tym kraju bez kurtały (prognozy zapowiadały niemalże upał). Lecz by pokazać kto jest twardy z

szczytu schodze ostatni. W wyścigu o zdjęcie porannych szczytów nad Engelbergiem przegrywam

z niskimi chmurami i jak moja ulubiona królowa brytyjska zadaję szlakiem do Goldau. Droga

lekka , łatwa i przyjemna utrudnienia to asfalt , słońce i męska część rodziny Milki. Patrzyli tak

trochę byczo , że oddaliłem się po angielsku .Po drodze kilka niekiepskich wodospadów ,

czarnoskórzy Szwajcarzy pracujący na torach kolejki i zachecające widoki na Wildspitz. Masyw

spory , szczyt skalisty aż się prosi by poleżeć na nagrzanym kamieniu. Mijam wdzięczący się do

mnie banhof oferujący szybki powrót do domu znajduję szlakowskaz i jazda w górę. Ścieżka

prowadzi przez las w miłym cieniu , po bokach leżą wantule obrośnięte bluszczem – no sielanka.

Ale jak kazda się kończy i apiat pastwoska , krowy , kupy i, chwilami asfalt. Pod szczytem

spotykam ciężarówke i gości z kosiarkami. Skały widoczne z dołu są pod urwiskiem graniowym a

ja dale łąką , lasem .Dodatkowo pogoda przeciętna i widoki takoż. Na szczycie schronisko z

gromada rowerzystów , będąc już z lekka w nerwie zapodaję na Zugerberg. W tym miejscu kilka

słów o szwajcarskich szlakach. Vanderwerg ponoć prowadzi przez każda miejscowość tego kraju.

Krzyżówki szlaku zasadniczo są przy banhofach. Idea jest niezła ale samo prowadzenie szlaku w

terenie to makabra. Vanderweg­meister był albo na bani albo to jakiś złośliwy typ. Szlak ma

prowadzić przez miejsca ciekawe lub widokowe a tu często jest prowadzony bez ładu i składu.

Przejście z Goldau do Zug jest tego najlepszym przykładem. Tak więc daję dalej co chwila

przeklinając pod nosem owego szlakarza a on na złość prowadzi mnie to po jakiś błotach to po

krzaczyskach. Wreszcie skonany dochodzę do Zugerbergu. Na niej jak to na górze przy mieście

kolejka zębatka. Mam taką teorię , że w tym kraju jak miasto nie ma kolejki to zabierają mu prawa

miejskie albo nawet je wyburzają. Olewam szlak , ide na czuja i jest ok dopóki te cholerne żółte

znaki znów mnie nie skusiły. Wiadomo łąka , krowy , błoto a ja się gubię. Po godzinie dochodzę

do Zug , Grześ mnie odbiera i do chałupy..Byłem na szlaku ponad14 godzin , przeszedłem trzy

kantony – czuję się jakby wszystkie Milki spotkane na szlaku przeszły po mnie a co druga

przywaliła mi jeszcze kupą. Jutro na pewno regeneracja (pranie , sprzątanie , gotowanie).

Wracam do architektury i kultury. Przy okazji zapoznanie się z transportem publicznym w tym

kraju. Żeby zapoznac się z transportem trzeba kupić bilet a żeby kupic bilet trzeba znać język.

No a z tym nie jest dobrze. Znam kilka zwrotów , liczebniki do 100 i ze 30 słów ale do kasy wale

na pewniaka. Uśmiecham się do babeczki w kasie i piękna niemczyzna nieomal jak Goethe

zagaduje. „Morgen ein Farhkarte nach Luzern und zurick”. Pani nie mniej miło się uśmiecha i

odpowiada „@^%$$$#(*&^&&*”. Przypuszczam , że zapytuje czy przez Basznię Górną czy też Dolna ale głowy nie dam. Robię debilny uśmiech , pani wzrusza ramionami ale bilet sprzedaje –

można? ­ można. W Luzern największego smaka miałem na drewniane mosty „ozdobione

średniowiecznymi malowidłami. Nie wiedzieć czemu oczekiwałem , że bedą to polichromie jak w

naszych karpackich kościołach czy Łemkowskich cerkiewkach. Okazuje się , że to trójkatne

obrazy na drugim moście wyglądajace jakby malował je Hieronim Bosch czyli dużo śmierci ,kos i

grzeszników. Jakoś tracę zapał do zwiedzania ale zaliczam Altstadt , wieże pozostałe z fortyfikacji

, do muzeum alpinizmu niestety nie trafiam (bo nie mam mapy). Pewnie jestem profanem ale

najbardziej podobał mi się dworzec. Jakiś taki zdegustowany wracam do domciu.

Kolejny dzień do Zurich. Mam tam zapewnioną opiekę przewodnicką w postaci dwóch młodych

dam poznanych wcześniej w górach. Łazimy troche po mieście ale co mają zrobic z gościem ,

który nie chce do ZOO , sklepy Prady czy Rolexa też go nie krecą. Panie podejmuja mnie

wystawnym obiadem , pod domem jest cos co mnie rusza – schron dla mieszkańców. Potem z

panną Kingą uderzamy na miejską górę ( z kolejką góra no pewnie , że z kolejką). Wracajac do

tematu transport publiczny jest tu zajebisty. Pociągi czyste , punktualne , rozkład jazdy

perfekcyjny.

Ostatni dzień walimy z kierownikiem pod Eiger. W/w kierownik opisał jak zwykle perfekcyjnie

nasza „wyprawe” więc dodam tylko parę słow od siebie. Na granice lasu wyjechaliśmy kolejka.

Wiem , że nie sportowo ale przy tych wysokościach bardzo praktycznie . W kraju moge wyjechać

na Kasprowy i to po staniu w kolejce przez całe Kuźnice. Na zdobytym szczycie oprócz widoków

najbardziej w oczy rzucały się pamiątki po Milkach. Zejście kosztowało nas ponad trzy h.

Dreptania po asfalcie głównie. Ueli Steck (szwajcarska żywa legenda – prawdopodobnie kuzyn

Federera) na północną ściane Eigeru wchodzi w podobnym czasie . Jaki wniosek? Trudności

bardzo podobne.

Po tej zacnej wycieczce nie pozostało mi nic innego tylko wrócić do domu. Tu wracamy do

transportu ­lot z Basel do Balic trwał 1,5 h. A jazda pociągiem pośpiesznym !!!Intercity z Krakowa

do Bochni (ok.30 km.) 1 h.. Jestem w ojczyźnie.

To będzie na tyle gdy znajdę więcej czasu napisze jakieś podsumowanie. Wtedy będzie czas na

podziękowania i pozdrowienia – jak na Oscarach. Dziekuję za uwagę .

 
 
 

Tak to widzi mojej Mamy Siostry Maż, czyli Wujek;)

Nie wiedząc od czego zacząć zaczynam od końca. Dwa tygodnie po powrocie z Szwajcarii

kierownik tego bloga zaproponował mi żeby napisać coś o tym wyjeździe i ogólnie o kraju z

perspektywy Polaka nie zarabiającego w CHF.

Wyjazd ten rodził się od ok. trzech lat ale jak to bywa brakowało czasu , kasy i co najważniejsze

odwagi. Aż na pewnych weselnych poprawinach będąc w stanie wskazującym zadeklarowałem

Grzesiowi „pewnie ­ jadę a co mi tam”. Rano już głupio było się wycofać więc szukanie lotu

powrotnego, zakup zaopatrzenia , szukanie przewodnika i map (zakończonych połowicznym

sukcesem – przewodniki bardzo przeciętne) no i jadziem. Żeby nie było normalnie do Zgorzelca

jedziemy jak króle a schody zaczynaja się w Niemczech – w korkach tkwimy 3 h. No ale po 17 h

jazdy jesteśmy w kraju Milki , czasomierzy i rozwiniętej bankowości.

Jako , że przyjechałem tu głównie dla gór już następnego dnia wypad na pierwszą z nich Rigi

Kulm tak to cudo się nazywa. Po dłuższym błądzeniu samochodem (nawet navi zaczęła tracić

cierpliwość do mnie) startuję. Szlak a raczej szlaki oznakowane na czerwono wybieram zgodnie z

wskazówkami bywalca ten po lewej i naprzód. Mijam pastwisko z rogacizną jakąś niby bacówkę i

dochodzę do drabinoschodów jest ich mnóstwo a moje kolana aż jęczą z zachwytu. W

przewodniku było napisane , że jeszcze w XIX wieku zdobyła tą górę królowa Wiktoria , do której

w tym momencie mój szacunek znacznie wzrasta. Traci go gdy się okaże , że wniesiono ja w

lektyce z drugiej strony przyjemną dróżką. Ja dochodzę do tarasu widokowego gdzie szlak się miło

wypłaszcza i spotykam pierwszych ludzi. Jeszcze godzinka łagodnego podejścia i jestem na

szczycie. Radość zdobywcy gasi nieco świadomość , że wśród zdobywców znajdują się dwa

pociągi na zębatce , trzy wycieczki Azjatów , 10 krów , trzech rowerzystów i mała ciężarówka

Steyer. Pogoda mało fotograficzna więc pokręciwszy się trochę po okolicznych górkach schodzę

drugim szlakiem ( dużo przyjemniejszym)i wracam nie bez problemów do bazy.

Następnego dnia pogoda klęka zupełnie więc jade zwiedzać muzeum transportu w Luzern. Rzecz

jest duża polecam jak najbardziej. Redaktor Wołoszański zaleca by nie uprzedzać faktów ale

napisze , że to jedyne muzeum w tym kraju które zobaczyłbym jeszcze raz.

Mimo delikatnie mówiąc średniej pogody kolejny dzień kolejny szczyt. Ma to być Grosse Mythen.

Do towarzystwa dostaje trzy młode damy i ruszamy. Morale spadają gdy powożąca furmanką

dama próbuje zepchnąć na pobocze ciężarówkę , ta się nie daje , blacharka nieco ucierpiała i

Passacik nie wyglada już jak nowy. Przyjeżdża miejscowa policja i jak na Szwajcara przystało

niesłychanie miły funkcjonariusz imieniem Bruno stwierdza , że kara ogólnie wyniesie ok. 1000

CHF!!!!. Jeden plus to to , że moje wyuczone na wojennych filmach „nicht schissen bitte”nie

przydaje się. Kolega Bruna jednak spisał mnie – kurde trzeci dzień w tym kraju a ja już jestem

notowany. Po krótkiej naradzie zmiana kierowcy (jedź ty ­nie ty, itd.) ruszamy pod wspomniana

górę. Początek tradycyjny las , łąka – jedyna atrakcja to omijanie tego co z krowy wypada po

przeżuciu trawy. Dochodzimy do twardego podłoża – chwila zadumy nad ostrzeżeniem , że

wchodzi się na własną odpowiedzialność i naprzód. Szlak trawersuje zbocze a ubezpieczony tak

jakby codziennie korzystali z niego pensjonariusze Domu Seniora Jesienne Tatry. Serio tyle

łańcucha co na tej górze nie ma w całych Tatrach. Po około godzince jesteśmy na wierchu­ tam

małe schronisko , krzyż , lawy i ławeczki oraz zerowa widoczność. Na okno pogodowe nie ma

szans. Taka dygresja ­ nie jestem żadnym wojującym katolikiem ale na każdej górce w tym kraju

jest to krzyż lub figura i jakoś nikomu nie przeszkadza a u nas co raz dyskusje internetowe i nie

tylko „a kto a dlaczego a przyciągają pioruny”.

Była to nieliczna góra bez kolejki , tłoku i Dalekiego Wschodu.

Jako , że idzie nam dobrze kolejnego ranka ruszamy na Pilatusa. Skład to dwie młode damy i ja.

Dojazd (bez żadnych dodatkowych atrakcji), parkowanie i w droge – pogoda igła. Dajemy z lacza

dwie godziny lasem nad nami w gondolkach zdziwione twarze górskich turystów z Azji.Po

wyjściu z lasu czas na uszczuplenie zapasów jadła i napiwku i czas ruszać dalej a pogoda lekko

klęka. Nieco drapania się na trzech a nawet czterech kończynach (mogliby przerzucić troche

łańcucha z Mythena), trochę piarżyska i jesteśmy w chmurach, kolejna godzinka – szczyt. W tym

momencie muszę napisać co starego górskiego łaziora z Polski irytowało . Wychodzisz

stosunkowo wcześnie idziesz dobrym tempem , pot ścieka po plecach a nawet niżej ,zdobywasz ta

cholerną góre po czterech godzinach napierania a ci wszyscy znajomi z gondolki i ich koledzy z

zębatki już tam są. To absolutnie nie fair.

Na szczycie normalnie Indie , Chiny , Japonia i nieco Europejczyków. Dwie stacje kolejek , dźwig

typu żuraw pomaga stawiać nastepną , duża restauracja . Miejscowy facio pogrywa na takiej dużej

fujarze. Jako anomalia szczytowa jakieś bunkry i inne instalacje wojskowe. Kręcimy się chwile po

górze panie korzystają z normalnej toalety i w dół innym szlakiem dużo wygodniejszym ale

dłuższym. Na poziomie lasu pokazało się słoneczko i zanim doszliśmy do parkingu spaliło nam

nosy.

Po dniu przerwy spedzonym na ładowaniu akumulatorów w kuchni i sprawdzaniu ok. 30 różnych

prognoz pogody ruszamy z panem kierownikiem na objazdówkę . Żadnych gór tylko kultura i

architektura. Zaczynamy od Rheifall szwajcarsko­ niemieckiej Niagary. Grześ pstryka fotkę trzem

młodym Słowakom oni nam przy okazji okazując się Czechami. Następne w kolei jest

Schaffhausen . Zwiedzamy zamek Munot – taka rotundowatą twierdzę, stare miasto.

Jedziemy do Stein am Rhein – taki Kazimierz nad Wisłą. Kolejny na liście zamek Kyburg. Sam go

wyczaiłem w przewodniku „wyniosły zamek ­największy w Szwajcarii”no to jak nie pojechać.

Kluczymy z godzinę , nawigacja głupieje w końcu jest. Nie ma co się rozpisywać architektura tego

kraju dupy nie urywa. Pottocy czy Lubomirscy mieli lepsze i większe pałacyki myśliwskie niż

tutejsza arystokracja rezydencje. Z drugiej strony żaden Szwajcar naszego oscypka to by do ust nie

wziął. Każdy może czymś się pochwalić.

Kolejny dzień to Zermatt – kolega był łaskaw to opisać więc dodam tylko troche od siebie. Mimo

dość średnich prognoz dzień niezwykle udany. Widoki na te wszystkie ..horny i …spitze powalają.

Biegałem z fotoaparatem , że Japończyk by się nie powstydził. Jest to miejsce , że i tydzień czasu

non stop można trekkować. Ich Zakopane a jakże posiada własne Krupówki tylko bez góralskiej

muzyki z każdej knajpy i zamiast reklamami obwieszone jest kwiatami.

Tym miłym akcentem zakończyliśmy pierwszy tydzień mojej wizyty w tym kraju.

Jeśli ktokolwiek to przeczyta to dziękuję za uwagę.

CDN..

Piekna Szwajcaria, a w niej chytry Szwajcar…

Cze!!!

 

dawno już tu nie pisałem, a jest co pisać… Dużo pozytywów, ale ja ciągle widzę przewagę negatywów, nie wiem może dlatego, że tak chce to widzieć, może tak Mi łatwiej na to patrzeć i mieć to gdzieś. Ostatnimi czasami jakoś czas tak szybko zapieprza od weekendu do weekendu. Kiedyś się czekało tak na weekend, aby się napić z kolegami, a teraz góry góry góry. Sam nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale czas da odpowiedz na to pytanie prędzej, lub później… Ogólnie smutno jakoś dzisiaj:(

Czasami człowiek zadaję sobie takie pytania dziwnie np. Dlaczego??? Dziwne myśli np. po co! I dziwni ludzie coś tam zawsze nam sprezentują! Czasami dostaje takie strzały, że rozkładam ręce i nic więcej, zresztą myślę że to tak u każdego funkcjonuje, ale jeden mówi o tym więcej, a jeden mniej. Ale cóż zrobić, jutro nowy dzień i nie zapowiada się lepiej:( Posłuchajcie piosenki i czytajcie dalej…

 

Piękna Szwajcaria już gdzieś kiedyś pisałem o tym, ale nie pisałem o chytrej mentalności tutejszych ludzi. Kraj przepełniony obcokrajowcami, porobione limity, ale jakoś cały czas coraz więcej ludzi!!! Tania siła robocza i zachłanność materialna koniec kropka. Nie widzę tu innego celu, a jak ktoś widzi to proszę się w komentarzu wypowiedzieć. Rożnie się słyszy o Polakach, że ok, że mniej ok no i nie ok, jakieś tam maja podzielne zdania. Ale jak Polska to alkohol, kradzież to słyszę osobiście najczęściej nie tylko od Szwajcarów. Smutne to, ale szkoda, że nie widzą swoich problemów i oceniają z góry innego!!! Odzywam się chamsko z zapytaniem, a u was jak jest??? I tu się przeważnie temat zmienia!!! Nie wiem, czy wszyscy Szwajcarzy, ale większość co znam nie trawi tak zwanych JUGOLI!!! Jugol- zły człowiek, bandyta, nierób itp. poważnie nie słyszałem nic innego. Mistrzostwa świata w Brazylii trwają, osobiście stawiam na finał Hiszpania-Niemcy! Szwajcaria tam gdzieś jest i nawet wygrała mecz. Jak ktoś oglądał to widział, że o wyniku meczu zadecydował rodowity Szwajcar mocno opalony urodzony gdzieś w Bernie, bym powiedział!!!  W drużynie Szwajcarskiej może 3 Szwajcarów i nie wiem, czy z krwi i kości, ale za to 7 Jugo w składzie!!! Tu już się pogubiłem, dlatego że Szwajcarzy się tak podniecają wygrana, wszędzie wiszą flagi, chwalą swoją drużynę itp. ale żaden nie powie, że SCHAISSE JUGO piszą pozytywna historie Szwajcarii. Rozumie to tak, że nie ważne kim jesteś, ale jak przynosisz korzyści to jesteś najlepszy, bo jesteś Szwajcarem, albo za chwile będziesz. Tak funkcjonuje Szwajcaria, i tu nie chodzi tylko o piłkę nożną, Ci co tu mieszkają to widzą tu wszystko co i z czym się je. Nigdy na pytanie ,,Jak w Szwajcarii” nie odpowiedziałem, że super, aczkolwiek chciałbym tak odpowiedzieć… Nie wiem, czy pisałem o kurczakach hmmmm, mam chwilę to napisze.

Każdy wie co to kurczak. Było kiedyś referendum, odnośnie tego że na 6 kurczaków rodzi się 4 zdrowe, a te dwa są zabijane. Szwajcarzy krzyczeli, ale to nieludzkie!!! Za parę dni było referendum odnośnie aborcji i to było jak najbardziej ludzkie. Tu już nic nie napisze, bo jak ktoś tego nie rozumie, to już nie zrozumie! Amen!!!

 

 

Pozdrawiam

g.

 

Psycha siada!!!

Cze!!!

dawno już tu nie pisałem, a dzieję się tu coś każdego dnia…

prawda, czy  to mit? Ktoś powiedział o Szwajcarii w tym kraju chce się żyć, tak śpiewa Farben Lehre i coś w tym jest, bo ładnie tu,drogi dobre, powietrze Alpejskie,  na wsi prawdziwa wieś, co czuć i widać w mieście prawdziwe miasto, co widać i czuć jak zawieje;) wszyscy strasznie mili, dziękują, proszą, pozdrawiają, czasami przesadnie, ogólnie wszystko tu jest,a każdy do każdego zęby szczerzy, bo mają białe. AHA jeszcze gdzieś wyczytałem, że więcej kotów jak małych dzieci tu jest, ale z takimi uczuciami to kot też człowiek i mniej zje 🙂

 

…wszystko gra i trąbi jak zespół Kombi, ale spotkałem wielu już Polaków, którym psycha tu siada i spotykam cały czas, a ile jest tajemniczych;););) O co chodzi??? Prace każdy ma, mieszkanie też wynajmuje, stać go na rachunki, szaleństwo i można odłożyć, coś tam zawsze ktoś robi coś, niby się tu wszyscy rozwijają, oczywiście za Polska nikt nie tęskni w ogóle Polska beeeee, a na pytanie dlaczego beeeee 99% odpowiada ,, A co tam robić” jedna myśl, która się nasuwa w odpowiedzi i wam chyba też to ,,gówno,, !!! Około 40 mil ludzi w Polsce nic nie robi??? Co za bzdury!!! (https://www.youtube.com/watch?v=xBWH4-QSlsE) Może nie maja wszyscy tyle kasy, nie wszyscy maja prace, takiego nowoczesnego życia, ładnych dróg, takich samych mebli w kuchni i białych ścian w domu, ale większość ludzi żyje szczęśliwie z tego co wiem!!! Takie dwa inne światy na tym świecie;)

Żadna tajemnica, że mi się przytrafiły problemy z psycha, jakieś dwa lata temu, dostałem takiego kopa w dupe i dlatego teraz między innymi  czytacie tego, takiego bloga. Człowiek żyję, wszystko ok, je rosół, a tu nagle powietrza brakuje i serce wali jak dzwon… życie, życie, życie!!! Póki co się mam jakoś tam, tu mam się też… Inni mają dużo gorzej!!! Dziękować Bogu, za to co się ma i do przodu!!!

408990_258654627532860_226451277419862_739088_1781683744_n

Na dzień dzisiejszy wiem, że jakbym był w Polsce to moje małe marzenie, byłaby dalej marzeniami, a tak już za chwile będę mógł podskoczyć i powiedzieć udało się, a jak już spadnę po skoku pytanie, Ile za to wszystko zapłaciłem? będzie nieuniknione i nie chodzi tu o kasę i chyba tego się muszę bać… Po 17 nie o marzenia w życiu chodzi tylko…:(

Nikt nie tęskni, wszyscy szczęśliwi, wszyscy spełnieni, połowa już Szwajcarami, ale dlaczego psycha siada???

MATERIALNE ŻYCIE?

POGOŃ ZA KASĄ?

TĘSKNOTA ZA POLSKĄ?

UDAWANIE ŻYCIA?

NIEZARADNOŚĆ?

ZARADNOŚĆ? itp, itd, myślę, że coś dla siebie znajdziecie też, zawsze możecie w komentarzu napisać swoje fobie;)

 

A to może tak jak z moim mieszkaniem???   Wszyscy mówią, że ładne, przytulne, zmywarka,pralka i opiekarka;), ale jest koło tartaku i chodź ma tyle zalet to trociny przy otwartym oknie potrafią zmienić jego wygląd!!!

Strasznie długi temat, na który mi strasznie ciężko pisać i nie mogę wyczerpać tematu w jednym poście, bo nie potrafię. Myśl za myślą gdzieś się tam rodzi, a pisze co myślę i tak to wygląda!

Ja tu jeszcze wrócę;)

 

Pozdrawiam

g.

 

 

PL kontra CH!!!

Cze!!!

taka wielka różnica to nie ma braku laku w Polsce, ale piszę…

 

jeszcze dwa dni i do CH, szczerze to wcale mi się to nie podoba!!! Strasznie dużo pozytywów,  że CH, ale jak jestem w domu to strasznie dużo negatywów!!!

Chyba to nie takie proste jak się wszystkim wydaje i czuje po kościach, że za chwile napiszę tu post, który może zaskoczyć wszystkich, albo zaskoczy mnie… Szkoda, że nie można być jednocześnie w dwóch różnych miejscach:( Jakbym się nie odnalazł w Alpach to chyba nie byłoby tego bloga!!! Jeden bardzo duży pozytyw dla bloga, to że bardzo łatwo można zmienić jego nazwę… Coś więcej po świętach jak będę już w CH,

a na Święto Zmartwychwstania życzę WAM wszystkim, by zmartwychwstały w WAS zapomniane marzenia, młodzieńczy optymizm w podchodzeniu do przeciwności losu, troszkę rozsądku, troszkę fantazji, troszkę zgody, troszkę więcej radości z faktu Zmartwychwstania Pańskiego!!!

WESOŁEGO ALLELUJA……………

 

Pozdrawiam

g.

Człowiek kamień!!!

 

Dobry wieczór, albo jak ktoś woli wieczór dobry!!!

każdy z nas robi coś dziwnego w ciągu życia, albo to Ja jestem dziwny, ale to już nie mi oceniać…
Człowiek kamień to Pan, z którym przeważnie codziennie mijam się w przerwie obiadowej:) Pan, bo nie wiem jak ma na imię, nie znam go, nie mam go w znajomych na FB, bo nie mam FB i nawet mnie ciekawi czy on ma:) Pan koło 50siątki troszkę duży i zawsze ładnie ubrany, chyba w biurze pracuje, a co mnie zaciekawiło w nim to stalowa twarz, nie widziałem u niego uśmiechu jeszcze, a mijamy się bardzo długo myślę, że za chwile rok to będzie trwało!!!
Zawsze, kiedy się mijamy, czyli ja jadę Autem, a on spaceruje szybkim krokiem, mówię mu DZIEŃ DOBRY, a on tylko popatrzy i nawet palcem nie kiwnie. Od 4 miesięcy zabieram Szwajcara młodego, bo jest leniwy i nie chce mu się 3 metrów przejść. Szwajcar chyba dopiero po miesiącu zapytał mnie, dlaczego mówię mu dzień dobry codziennie skoro on mi nie odpowiada. Odpowiedziałem, że może ma złe dni, ale wierzę, że mi odpowie. Wie, że jestem Polakiem, bo nie zawsze jeżdżę firmowym autem na przerwę, a mam Polskie blachy jeszcze. I Może, dlatego nie odpowiada? Może rasista? Mówię mu dzień dobry, bo on zawsze patrzy na mnie, może patrzy na wszystkich jak się z nim mijają, ale na mnie w każdym bądź razie patrzy to będę miły:) Szwajcar już jak go widzi to mówi o Twój kolego idzie:)
25-03-14, 12; 04 lekki wiatr, a niebo mocno zachmurzone, powietrze wilgotne i gdzieś 7stopni iiiiii Szwajcar mówi,, o Twój kolega idzie”:)
nooooo i Ja jak zwykle miły DZIEŃ DOBRY, a on ODPOWIEDZIAŁ, wiecie jak mi obiad smakował, kanapki z kiełbą i musztardą smakowały jak kaczka nadziewana u Mamy!!! Człowiek kamienny się złamał i odpowiedział Dzień Dobry!!! Chyba, że się pomylił, ale to czas pokaże…
Od jutro jak będę go mijał to będę mu jeszcze rękę podnosił!!!
Chciałbym wiedzieć, dlaczego nie odpowiadał, ale ciekawość to pierwszy stopień do piekła…
Pozdrawiam
g.

 

 

 

 

Patologiczny problem Polaka w CH!!!

Cytuje!!!

Uwaggggggggggaa!!! Z ust Polaków…

,, Jeszcze 2 lata, będę miał paszport Szwajcarski i będę normalnie traktowany”

weźcie proszę głęboki oddech, bo dalej cytuje!!!

,, Nie dostałem kolejnego C i dalej będę musiał tu żyć, jako Polak”

Przy pierwszym jak i przy drugim to ja klękam. Dla mnie, jako człowieka, ludzie mówią w miarę normalnego(zawsze mogą kłamać) to jakieś takie straszne Durne zachowanie Polaka w CH przez duże D!!! No, co za debilizm przez małe d, dlatego że ludzie chcą być Szwajcarami i na szczęście, to jednostki, aczkolwiek nie wiem nie znam wszystkich Polaków w CH…

Ci to tu żyją to wiedzą, że mieszanki są tu takie, że za chwile SZWAJCARA nie będzie w Szwajcarii i teraz pytanie. Po co się taki Zdzisław Zaręba męczy, aby być Szwajcarem i mieć na imię Zdzislllllaw, a nazwisko Zareba??? Bo to tak strasznie zmienia postać rzeczy jak i jego samego! Pracuję na osiedlach i jak zapieprzam tam z odkurzaczem to widzę bardzo dużo Zdzisllllllawów, aha Zdzislllllawow, albo Zdzislllllawuw;)  Myślę, że za chwile Zdzislllllaw będzie musiał być, kim innym, bo 7 fr oszczędzi, albo straci!!!

Jak mi ktoś napiszę, dlaczego lepiej być Szwajcarem jak Polakiem w Szwajcarii to będę wdzięczny???

Szkoda, że w Chinach o prace nie tak łatwo, bo z Polaka Chińczyka to aż się boję tego…

ps. napisałbym więcej, ale muszę zadanie z Niemieckiego zrobić, bo jak będę za 8 lat Szwajcarem to chyba dobrze żebym mówił w ich języku, sorry, bo pisać się nie da…

Pozdrawiam

g.

coś pozytywnego, czuje że się rozwijam!!!

Cze!!!

były negatywy, co do CH, no to pora na pozytywy;)

większość z was wie, że dla mnie coś pozytywnego w CH(Państwie Prawa) to góry, w których się odnalazłem na szczęście!!!

Pozytywnie to chyba będzie, że możesz się tu jakoś rozwijać prawie  pod każdą dziedziną życia, oczywiście za kasę. Za wszystko się tu płaci i jak u nas w Polsce w dupe też Ci nikt za darmo nie kopnie!!! Napisze o dziedzinach sportu, bo mi najłatwiej będzie i coś może 7 zdań o edukacji!!!

Chcesz robić coś dobrze, coś z pasją, coś na profesjonalnym sprzęcie, coś, co kochasz to w CH proste. Wpisujesz w http://www.google.ch i masz to!!! Jak już masz, to czytasz i idziesz na trening, spotkanie… Klub w ping la to 2 min szukałem i może nie trafiłem do klubu, który spełniał moje oczekiwania to jakoś dzięki temu znalazłem się w klubie, co spełnia, aż nadto moje oczekiwania!!! Organizacja super, 15 min drogi na trening, ludzie bardzo mili, służą pomocą, a i na mecze to mnie ktoś tam zawsze zabierze teraz UWAGA!!! Licencje zapłacili też!!! Dziękują zarówno po zwycięstwie jak i po porażce! Każdy wie, że tu w CH wszyscy wszystkim i za wszystko dziękują, czasami to nie wiem sam, za co dziękują, ale uśmiech błazna i odpowiadać wypada Danke;) Z piłka było podobnie, na szach mogę iść w każdej chwili, ale czasu brak:(:(:(

Wszystko pięknie cacy, ale jak ktoś ma jakieś dwie pasje i wypłatę obcokrajowca to dupa z bita!!! Jak coś robić, to jestem zdania ROBIĆ TO DOBRZE, a jak dobrze to sprzęt niezbędny, aby ROBIĆ TO DOBRZE!!! Wiadomo, że po górach nie będę chodził w mesztach, a w ping la nie będę grał rakietką z TESCO, bo się nie da!!! Osobiście nie wyrabiam!!! Za chwile, muszę odwieźć swoja mydelniczkę(auto) do Polski, bo w Państwie Prawa nie mogę mieć polskich rejestracji dłużej jak rok. Na szczęście komunikacja miejska działa tu super!!! Kto ma jakąś pasje w życiu to zrozumie, dlaczego za chwile będę musiał se komunikacją miejską jeździć… a Ci, co nie mają pasji to nie jestem im w stanie tego wytłumaczyć!!!

aha z Tą edukacją to bardzo ambitne palny były, ale jak się do tego zbliżasz bardziej to dalej problem kasy i czasu: (: (: (  Wcale źle nie zarabiam!!! Aby tu żyć muszę pracować, aby mieć na parówki i makaron, głupie jest to, że aż 5 dni w tygodniu!!! Gdzie tu szkołę zmieścić??? Ogólnie kiedyś napiszę coś więcej…

Post się zbliża, dlatego życzę wam 40 dni pracy nad tym wszystkim, co nam w życiu w jakimś sensie utrudnia życie;)!!!

Z Bogiem!!!

g.

Szara noc, szary dzień, szare myśli, szare sny!!!

Cze!!! Nie wiem, czy ktoś tu zagląda, zaglądał będzie, albo już zaglądał!!!

,,prawda czy to mit, ktoś powiedział o Szwajcarii w tym kraju chce się żyć” Super piosenka w wykonaniu Farben Lehren mimo to iż kiedyś ja inaczej odbierałem i fakt, że tu jestem już od jakiegoś czasu ciągle zmienia mi ten tekst np. ,,prawda czy to mit, ktoś powiedział o Szwajcarii co za kit” i kupę takich jeszcze mam, ale to kiedyś!!! Pochodzę z małej wioski i może dlatego mi się tu to wszystko w głowie nie mieść. Wiadomo, że miastowym inaczej gnojowica pachnie!!! Ogólnie codziennie dostaje tu strzały w pracy na treningach, meczach, górach, dolinach, jeziorach, rzekach itd. itp.

Po dłuższym pobycie w CH

stwierdzam , że kasa tu jest, góry super, ale nie mogę znaleźć nic więcej!!! Ogólnie rozwinięta gospodarka, Autostrady są, buduję się strasznie dużo no strasznie dużo pozytywów z tym rozwojem, a i sałata rośnie na kamieniach!!! Wszyscy chwalą, bo dobrze zarabiają, a wiadomo że 89% przyjechało tu za kasa.

Może na początek ten rozwój gospodarki sam przez to przechodziłem w sensie, że przyczyniłem się do rozwoju, dlatego że nie pracowałem tylko rypałem tu w polu!!! Na godzinę zarabiałem wartość 3 sałat, jak ktoś ambitny to sprawdzi ile to… Warunki mieszkalne strasznie ciasne i drogi, ale na głowę nie kapało i to już był plus. Pamiętajcie w Szwajcarii na głowę Ci nie będzie kapać, ale jak zobaczysz w swym pokoju kółka do których były przypinane zwierzęta to…Mądry nic nie powie, a głupi pomyśli, że tak ma być… Ale nie chce tu pisać o sobie jak ja miałem, no i u mnie kółka na zewnątrz były!!!

Gospodarka się rozwija w zależności ile ludzi do pracy przyjedzie, już ograniczają bo tu na socjalu życie jak w Madrycie! Srał pies ile ich tu najedzie. Fakt są rolnictwa w których są szanowani pracownicy, ale większość ludzi jest tu strasznie wykorzystywana, mieszka w nędznych warunkach praca na prawdę 3 sałaty na godzinę i to po 15 godzin dziennie!!! Nikt tutaj nikogo nie trzyma na siłę, ale nie w tym rzecz czy ktoś kogoś 3ma!!! Świata nie zbawię wiadomo, ale dlaczego???

Dlaczego w tym kraju są tak strasznie przestrzegane przepisy prawa, wszystko jest tak jak ma być, tak nawet jak powinno być, a mać dlaczego wszyscy widzą, wiedzą, słyszą jak jest w większość tych gospodarstw czy firm i nikt nie reaguje aby to zmienić!!! Aby COŚ zmienić??? Jak by to powiedziała Kasia ,,Pierdolenie kotka za pomocą młotka” Tu nie chodzi o te gospodarstwa tylko, będę pisał więcej i będą też życzy pozytywne!!!

Ja to skomentuje tak! Ja zarobie 2fr, a Ty możesz mieszkać w baraku pracować po 15 godzin i nie ważnie, że nie są przestrzegane przepisy(wszystkie przepisy) bo ja zarabiam 2fr, a to że jestem Szwajcarem to mam prawo tak postępować bo jestem w Szwajcarii Państwie Prawa!!!

ps.

*chłopakowi umarł Tata w ubiegłym roku i poprosił o wolne, wiadomo chciał chłopak na pogrzeb jechać, a Szef, że jak nie wróci za dwa dni to już nie ma pracy…

* przez okres 9 miesięcy ludzie nie mają dnia wolnego i oczywiście przy pracujących niedzielach

* pracujesz 15godz dziennie, ale jak nie będziesz całego roku to nie masz zapłaconych nadgodzin

* rano stajesz pod swoim zdjęciem bo Szwajcara nie uczyli Imion w szkole i nie pamięta