Halo,
takie mam bogate Menuuu, a piszę praktycznie w jednej kategorii, ale postaram się to zmienić tym o to właśnie postem;)
Kiedyś pisałem, że gram w Tenisa Stołowego i kiedyś też pisałem, że napiszę parę zdań i oto one… Tenis Stołowy i nie ma innej żadnej nazwy, jak ktoś mnie pyta o PingPonga to jakby mnie obrażał, dlatego że to dwie inne gry. Inne jak inne – używamy tego samego sprzętu, ale rakieta inna, zasady inne, ale nie o tym post. Gram od dziecka, dlatego że w szkole podstawowej mój wuefista pan Andrzej Szczybyło (Simon) poświęcił Mi bardzo dużo czasu i Bóg mu zapłać, żałuję tylko, że nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu, bardzo żałuję. Sukcesy w szkole podstawowej, gimnazjum, a w szkole średniej zakwalifikowałem się nawet do XX Ogólnopolskich Igrzysk LZS Młodzieży Szkolnej (Białystok 2003), ale sukcesy się skończyły bo etap życia przyszedł taki, że tanie wino strasznie smakowało itp…:) Kawałek dzieciństwa spędziłem w świetlicy wiejskiej w Tymcach na grze w tenisa stołowego i nigdy nie zapomnę jak rozwaliłem o piec moja pierwszą profesjonalna rakietkę firmy DONIC. Chciałem zbić piłeczkę i zahaczyłem o piec, rączka została w ręce i mam ją do dzisiaj, ale nie w ręce;) Długa przerwa w czasie studiów i po jeszcze dwa lata. Wyjechałem do CH i postanowiłem zacząć wszystko od nowa. Mieszkałem przy niemieckiej granicy i tam właśnie poszukałem klubu Tenisa stołowego i ognia. Nie wiem dlaczego, ale nie chciałem grać w CH! Niemcy przyjaźni, zapłacili ubezpieczenie, wykupili licencję i nawet znaleźli mieszkanie koło hali gdzie mieliśmy treningi. Sezon ruszył, drużyna fajna i nawet udało nam się zdobyć mistrzostwo swojej ligi:):):) Bardzo miło ich wspominam!!! Od roku gram w CH i idzie jakoś… Jakoś, bo nie zawsze jestem świeży psychicznie, a to jeden z bardzo ważnych czynników wpływających na przebieg meczu! Trenuję dwa razy w tygodniu na sprzęcie z górnej półki. Dzięki temu, że sprzęt dobry jak Mi nie idzie to muszę na siebie samego zgonić. Ogólnie nie jestem zadowolony, bo troszkę opuściłem się w treningach i moja rakietka stała się bardzo szybka w sensie że ja jestem wolniejszy. Dużo pisania o sprzęcie, ale to nie blog o nazwie Polak w Alpach gra w Tenisa Stołowego:):):) Piszę ten post bo chce się pochwalić. Chwalę się!!! W ostatnim meczu ligowym, w pierwszym moim pojedynku w secie drugim wygrałem 11:0!!! Nigdy w żadnym turnieju, meczach ligowych, zawodach nie wygrałem 11:0, a tu masz stało się i tak satysfakcja jeszcze dodatkowa, że z Szwajcarem:):):) Jak coś się wydarzy nadzwyczajnego to będę pisał, a póki co zabieram się za treningi:):):)
jedyna rzecz różowa, którą lubię
poszło gładko i wygrana wysoka, ale w rozumieniu Szwajcara to i tak jestem słabszy bo Polak…
Pozdrawiam
g.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.