Gross Muttenhorn 3’099 m

Cze,

jesień w Alpach długa jest\była, pogada igła i bardzo mały opad do wczoraj 20.11.15, a ile tam napada to napiszę,  jak gdzieś połażę, jak na razie wszystko zatkane i nie wygląda to najlepiej. Gdzieś dwa tygodnie temu łaziliśmy w Zermatt (ostatni post) a tydzień temu gdzieś w Alpach  Lepontyńskich, o których jeszcze nic nie pisałem. Alpy  Lepontyńskie to część zachodnich alp na terenie Szwajcarii oraz we Włoszech. Zajmują centralną część Alp, a najwyższy szczyt to  Monte Leone 3’553 m, który jest punktem granicznym Szwajcarii i Włoch. Jako duży plus dla tych terenów to passy, z których można zaczynać wędrówki nieco wyżej. Najwyższy pas w tamtych terenach to Furkapass 2’429 m i nieco niższy Simplonpass 2’005 m. My wyjechaliśmy na Furkę i ja miałem w głowie dwa szczyty zaplanowane na weekend: Muttenhorn 3’099 i Galenstock  3’586 m, który leży już w Alpach Berneńskich, ale jeszcze w paśmie Alp Urneńskich, na granicy kantonów Uri i Vallis  Kolega z pracy dał się namówić na góry pieszo + dziewczyna i dwie koleżanki po fachu;) Wystartowaliśmy z miasta Zurich o 5:30 i nie ukrywam, że ten pomysł podobał się nielicznym, ale kto rano wstaję temu Pan Bóg daje i tego się trzymam. W zeszłym tygodniu popełniliśmy duży błąd startując do Zermatt bardzo późno i nie chciałem popełnić podobnego ponownie, chociaż mieliśmy 130km bliżej to wyjechaliśmy 1,5h szybciej, co pozwoliło nam już o 8 rozpocząć maszerowanie w kierunku Muttenhorn 3’099 . Start bardzo wysoko 2’429 i gdzieś tak po cichu liczyłem 2h. Wiem jak dziewczyny chodzą, a jak młody Szwajcar to nie, ale młody i zdrowy to wiedziałem, że będzie dotrzymywał mi kroku. Jeszcze co do początku naszej przygody to bardzo wiało na Furce, w sensie, że jak otworzyłem drzwi, to mi je lekko wyrwał w sensie, że z ręki;) temperatura w na zewnątrz -3, a odczuwalna przez  silny wiatr koło -10, co nas zmotywowało do szybkiej zmiany obuwia i wystartowania w górę. Pogodę zapowiadali ładną i wiadome było, że ten wiatr prędzej czy później wywieje:) Po 30 min już było spoko, widzieliśmy nasz cel – Muttenhorn, za którym budziło się słońce. Spokojny trening, szlak troszkę oblodzony, ale dało się iść bo w miarę płasko, aż do momentu gdzie zaczęło się pole śnieżne, które się okazało lodowcem (Muttgletscher) przykrytym 20cm warstwą śniegu. Ktoś przechodził parę dni wcześniej i widzieliśmy piękną ścieżkę. Założyłem, że gość wiedział gdzie idzie. Nie mieliśmy żadnego sprzętu, ale ładnie był zatkany, to weszliśmy na niego i gdzieś w połowie zdecydowaliśmy, że dziewczyny pomału wracają, a ja ze Szwajcarem próbujemy wejść na szczyt. Decyzję pomogły nam podjąć szczeliny nie jakieś ogromne, ale sporo. Łyk gorącej herbaty i na szczyt, spokojnym krokiem. 15 min i staliśmy przy małym kuluarze, którym musieliśmy wyjść do góry. Sprzęt w domu, ale szczyt na wyciągnięcie reki. Powiedziałem tak, ja idę Ty czekasz,  jak będę w połowie to możesz ruszać. Mieliśmy buty wysokogórskie i to nam pozwoliło robić schody w zamarzniętym śniegu, a kije służyły jako czekan. Jak złapiesz kija w połowie to bardzo dobrze to działa. Lepszy rydz niż nic. 25 min zajęło nam drapanie na grań, z której kolejne 20 minut poświęciliśmy w wspinaczce na szczyt. Widoki piękne, Szwajcar zadowolony na maX. Droga powrotna była z większą dawką adrenaliny, bo kuluarem w dół nie było ciekawie, ale jakoś się udało. Mam duże plany co do tamtych terenów!!!

Jeszcze krótko o Galenstock  3’586. Następnego dnia już o 6 rano byłem przy wjeździe na Furkapass i MAĆĆĆĆĆĆ – rampa była zamknięta w sensie, że już zamknęli pass na zimę, czekałem jeszcze tam 30 min i łudziłem się że jednak ktoś pojedzie, ale nie pojechał. Zaczęło padać i to mnie przekonało do powrotu do domu.

Troszkę się u mnie przejaśniło i mam zdjęcia ośnieżonego Pilatusa.

 

 

Kozak System na 3tysiakach.

Nie witam się,bo pisałem 7 minut post;)

przyjechał do mnie najlepszy kumpel z Polski ,,Kozak System” i na wejściu mi uświadomił, że na Rigi to nie idziemy:) Kozak nie był jeszcze w Zermatt, a tam jest Gornergrat 3,135 m, a to już coś w Polsce wyjść wyżej nie może, ale trudniej zdecydowanie tak. Dodatkową atrakcją jaką mogę zapewnić moim gościom w drodze do Zermatt (oprócz wspaniałego towarzystwa we własnej mej osobie:))  to przejazd pasami (przełęczami),  najwyższy z nich to Furkapass 2’429 m. Parę zakrętów, ale jak ktoś takich nie widział, to robi wrażenie, oczywiście przy ładniej pogodzie. Zermatt leży w kantonie Vallis i nie można tam dojechać autem, jest przepełniony Azjatami, pełno tam Alpinistów, może jak będzie kiedyś czas, to napiszę więcej na temat tej wsi. Wyjechaliśmy bardzo późno, bo koło 7, a dni bardzo krótkie. Przystanek na kawę, przystanek na herbatę, zdjęcia na pasach dojazd z Täsch do Zermat i 10 już. Przejechaliśmy na 3 stacje kolejką i droga panoramiczna na szczyt. Bilet kupiliśmy w jedna stronę, bo opcja jest, że jak nam starczy dnia, to schodzimy. Start z Zermatt na Gornergrat jest prosty. Przyjeżdżasz na początek wioski i zmierzasz na koniec w kierunku kolejki na Kleine Matterhorn, koło kolejki na lewo w górę i tam już wszystko rozpisane.  Pogoda wypisz wymaluj, żadnej chmurki i przejrzyście, nie wiedziałem jaki obiektyw założyć, a mam aż dwa:) W drodze na Gornergrat za plecami potężny Matterhorn, a z przodu pokazywały się Dufor, Monte Rosa, Castor, Breithorn i Polux, żeby było mało to po lewej Dom, Täschhorn, Alphubel,  Allalinhorn i spółka. Lepszych widoków nie mogę zaoferować w Alpach Szwajcarskich. Spokojnym trekingiem na 13 dotarliśmy na szczyt. Coś na ząb, kawka i schodzimy do dołu, a jak daleko to zobaczymy, jak będzie z czasem, a że z czasem było dobrze i o 17 byliśmy w wiosce. Schodziliśmy bardzo oblodzonym szlakiem i za wesoło nie było, na szczęście dużo tam modrzewi, które zrzuciły igły i przykryły lód. Francuz się jakiś przyłączył w sensie, że My na początku do niego, ale jak zobaczyliśmy, że nie wie jak iść,to on do nas:) Kozak System zadowolony;) chyba…bo ja na pewno😉

Pozdrawiam

g.

Buochserhorn 1 807 m

Cze,

buochserhorn to sąsiad Stansernhorn;) Leżą w tym samym kantonie(Niderwalden), ale buochserhorn zahacza w dolnych partiach kanton Schweiz. Jak ktoś czytał poprzednie posty to się domyśli, że to centralne Alpy Szwajcarii, a jak ktoś nie czytał to i tak się pewnie domyśli. Nie ma wiele co pisać bo to mała góra. Można na nią startować z  Buochs, Dallenwil Niederrickenbach i Stans. Opcje z Buochs polecam dlatego, że można dość pojechać, chyba że ktoś lubi w lesie asfaltem dymać to koło kościoła może już zacząć, a jak ktoś chce tylko troszkę dymać lasem to skręca na początki wioski zaraz za mostem w prawo, ulica nazywa się Schwandenstrasse i aż do zakazu. Przy zakazie szlakowskaz pokazuje 2:40 h. Dalej jest prywatna droga i zakaz, nie myślałem długo i pojechałem dalej, aż się droga skończy i się skończyła a tam piszą, że godzina na szczyt. Zjechałem kawałek, ale nie dużo bo nie było gdzie zaparkować auta i po godzinie byłem na szczycie. Ciekawostka jest, że od strony Dallenwil można się wspiąć na buochserhorn. Zrobiłem parę zdjęci i za chwile załaduje, a za chwile dłuższą napisze post w którym będą zdjęcia najbardziej fotografowanej góry świata:)

Stanserhorn 1’898 m

Cze!

coś piszę, bo byłem chodziłem, ale dupy nie urywa i krótko będzie.

Stanserhorn bardzo często odwiedzany szczy, przez turystów dlatego, że jest tam jedyna w Europie kolejka cabrio i ludzie to kupują i zawsze tam tłoki oczywiście przy dobrej pogodzie bo cabrio w deszczu chyba średnio jedzie, kto ma auto cabrio i jechał w deszczu to wie. Jest tam jeszcze jedna atrakcja, która przyciąga turystów, a mianowicie uwięzione świstaki po to tylko by turysta w górach zobaczył świstaka. Szkoda Mi tych świstaków, a jeszcze bardzie szkoda Mi Szwajcarów, że takie rzeczy robią. Nie chce Mi się tego komentować, ale pytanie dlaczego się nie reklamują świstakami w klatkach? Myślę, że Azjaci za świstaka odpuszczą Zermat;) Kiedyś tam już byłem i startowałem z Stans 4:30h w czym 2h w lesie, tym razem lepiej popatrzyłem na mapę i podjechałem do Wirzweli i tam ładnie napisane Stanserhorn 2:20h. Spokojnym trekingiem z znajomymi ze wsi mej na szczyt, bardzo dobrze przygotowanym szlakiem. 10:07 na szczycie chwile coś na ruszt i do chałupy.

Nie mam jakoś ciśnienia na pisanie, chyba jesień działa negatywnie chyba…

Pozdrawiam

g

Wschód na Rigii i spacer na Pilatusa. (zdjecia)

Cze!

na temat tych szczytów chyba już tu dużo napisałem, ale zdjęcia zawsze inne mam;)

Czyli wschodu nie było, a na Pilatusie jak na Pilatusie Azjaci i jeden krzyk!

Pozdrawiam

g