Dzień dobry,
jak już wiecie stało się tak, że cel naszej wyprawy do Gruzji nie został zralizowany, ale góra stoi i nie mówię, że tam już nie wrócę. Mieliśmy tam jakiś swój plan, którego w ogóle się nie trzymaliśmy. 5-o tysięcznik w 3 dni, to chyba troszkę chore i do dzisiaj nie mogę tego przeboleć, że tak się stało. Dwa dni pożniej były pierwsze wejścia na Kazbek. My mieliśmy czas aż do niedzieli. Jak ktoś czyta bloga, to wie, że to nie było pierwsze moje wyjscie w góry. Teraz na to patrzę, to tak to wygladało;) To tak jak dać komuś buty górskie i kazać mu wejsć na górę, a on założył i poszedł bo mu buty dali.
Nie ma co płakać, bo dwa kolejne dni były bardzo intensywne i może nie atakowaliśmy 5-o tysiaków, ale było naprawdę super.
W organizacji trekingów pomogło nam biuro turystyczne (górskie) prowadzone przez Polkę. Wszystko ładnie pięknie, pełna profeska. 25 lari i jedziemy do wioski Juta, w której czas się zatrzymał. Jest położona w malowniczej Dolinie Sno nieopodal Masywu Chaukhi, który ze swymi strzelistymi szczytami wygląda naprawdę majestatycznie. Widoki zapierają dech w piersi a same szczyty Chaukhi zdają się zapraszać by zdobyć każdy. Piękno tego miejsca i możliwości trekingowo-wspinaczkowe zapewniają co najmniej kilkudniowy pobyt [ jeden dzień to zdecydowanie zbyt mało ] . Co do biura, Troszke mnie zastanawia to całe biuro, bo na pytanie co tam jest w tej Dolinie odpowiedz padła, że ,,ŁADNIE” . O pogodę nawet nie pytałem, dlatego że byliśmy tam w pierwszy dzień przed udaniem się pod Kazbek, to włascicielka powiedziała, że nie wie… Zapytałem więc, jaka ma być pogoda na nabliższe dni, odpowieć była taka sama. Ja jej się nie dziwię, dziewczyna prowadzi biuro górskie, a nie stację meterogiczną:) Pomogli nam jednak w załatwieniu noclegów i zarezerwowaniu taxi, wskazali miejsce gdzie dobrze zjeść. Nie chcę wiec robić babce jakiejś antyreklamy, ale trzeba mieć jakiekolwiek pojęcie o górach, no i trochę w nie chodzić aby cos takiego prowadzić . Piszę tak bo spotkaliśmy Polaków we wsi, który byli w biurze i wynieśli z niego informacje, że właścicielka była przed dwoma dniami na szczycie Kazbegu… okazało się, że w ogóle nikt nie wyszedł, bo warunki na to nie pozwalały. Nie wiem o co tam chodzi, ale biuro jest i można tam iść .A co do taxi, to najlepszy przewodnik we wsi Stepancminda. Ja bym powiedział, że sołtysem powinien być nawet, to niezaprzeczalny autorytet wspinaczkowy w okolicy :). Dżaba, bo właśnie o nim tu mowa. To człowiek legenda Góral z krwi i kości,przewodnik wysokogórski, taksiarz, i Powód westchnień Kobiet w okolicy to wszystko = DŻABA. Dżaba to imię słyszałem z 1000 razy..
Do wioski Juta dowiózł nas nie kto inny jak …Dżaba bardzo ekstremalna trasą. Na miejscu nie było jakichś tam super szlakowskazów, ale coś tam było. Pogoda zapowiadała się w miarę, to idziemy do góry. No i jednak informacja z biura okazała się prawdziwa – było tam ładnie:) Dolina z olbrzymimi połoninami, rwąca rzeka, a w odali piekne strzeliste góry, co krok to bardziej dziko, ludzi sztuk 3 no i bezpańske psy zostały w wiosce, w sensie, że tylko kawałek z nami szły. Spacerowalismy spokojnie zachwycając się widokami. Trasy nie trzeba opisywać, bo scieżka bardzo mocno widoczna, a po siedemnaste to tam może każdy chodzić jak chce. Byliśmy zachwyceni trekingiem dlatego, że tam inaczej jak w Alpach, w których jak na razie chodzimy. Jak bym miał to porównac to Alpy sa duże ale Kaukaz jest olbrzymi i bardzo dziki. I tu nie chodzi mi o bezpańskie psy:):):) W Alpach jak się widzi krowy czy owce na szlaku to tam po 20 max 50 sztuk, a na Kaukazie wygląda to tak, jakby cała połonina sie przesuwała – po 1000 owiec i krów. Ogólnie ja byłem tym wszystkim zachwycony, może tam nie ma jeszcze składu i ładu, ale to własnie ma swój urok i tak powinno być.
Ludzie tak idą z techniką do przodu, że panele czy kafelki w schroniskach na prawie 4 tysiacach rozwalają cały system. Za chwilę, to bedą ludzie chodzić do schronisk, bo tam będzie spa. Ale jak komuś coś wytłumaczyć, jak najważniejsze to żeby się opłacało. Jeszcze dwa zdania i kończę, bo jakoś piszę już o wszystkim. Chce tylko jeszcze wspomnieć o naszych noclegach we wsi Kazbegi. Widać, że tam turystyka dopiero rusza i super, że tak się dzieje. Mieliśmy zakwaterowanie u prywatnych ludzi z bardzo spoko warunkami za 25 lari/noc ze śniadaniem. No i tu mi chodzi o to śniadanie. Kobieta zastawiła stół chyba wszystkim co miała w domu, do tego omlet z prawdziwego zdarzenia i nawet racuchów świeżych nasmażyła. Może nie było to najpiekniej podane na świecie, ale było pyszne! Jedzenie w Gruzji bardzo dobre, ale o tym może w kolejnym poście. Jute i okolice polecam jak najbardziej dla dużych i małych wędrowców.
Pozdrawiam
g
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.