Ma ktoś może pożyczyć ,,CZAS”

Witajcie!!!

 

bardzo dużo w głowie, ale nie ma czasu pisać, ale za chwile mam nadzieje, że się to wszystko uspokoi i napisze 20 postów i może jeszcze jeden ,czyli 21;) Dużo się dzieję na dolinach, a tu słyszę że góry mnie wołają, wołają jak wołają one już krzyczą:( jutro w stronę Polski drugi raz w tym miesiącu, jutro wielki dzień, a mianowicie pierwszy Przystanek Woodstock w moim życiu i o 15 w sobote Lao Che, jak będzie jakaś transmisja gdzieś to ten co najwyżej skacze to JA!!!

Pozdrawiam wszystkich serdecznie

 

DSC_0512 ludzie zaskakują!!! Dziękuje wam!!! To dzieło Pana Jacka i Ani widocznych na powyższym zdjęciu w sensie, że Jacka skarpetka:)

Dla Ciebie bo to Twój pomysł!!! ,,Patyk na szlaku”

Cze!!!

 

z braku laku i świeżości mózgu napiszę coś innego, coś może głupiego, ale prawdziwego!!!

Kiedyś w lesie, kiedyś na spacerze, kiedyś w niedziele, kiedyś szczerze, kiedyś z kimś na szlaku, kiedyś zapytałem o czym napisać na blogu bo nie miałem tematu??? A napisz kiedyś o patyku!!!

P

I

S

Z

E

!

bo to piękny patyk, leżący pięknie w lesie na pięknym szlaku w piękny niedzielny dzień i prawdopodobnie leży tam pięknie do dziś!!! Leży tam z kumplami patykami, robi klimat na szlaku jak i decyduje o samopoczuciu przechodzących tam turystów!!! Leży tam BO tam właśnie jest jego miejsce, pomyślcie sobie, że jesteście gdzieś na szlaku, a tam leży w miejscu patyka butelka po wódce. Osobiście samopoczucie u mnie spada, ale znam takich co by im ślina ciekła do samego szczytu:) Patyk na szlaku jest tak ważny jak kapusta w bigosie, BO bigos bez kapusty to jak szlak bez patyka,

bo to bez sensu,

bo nie wiem jak,

bo jakoś dziwnie,

bo jakoś niepozytywnie,

bo wspomnieniowo dziś i wczoraj,

 

 

bo zawsze chciałem napisać kolorowo!!!

 

Pozdrawiam

g

 

ps. Przyjaźń jest cudem, bo pochodzi spoza nas,
jest darem,
bo nie mamy jej dla siebie’

 

Nowy plan działania w zamian za MB:(

Witam!!!

03.07.14 BEZRADNOŚĆ to chyba najgorszy stan jaki tylko może być, a My byliśmy bezradni, aczkolwiek ambitni, ale nie na tyle, aby stawić czoła lawinie!!! Lawinie jak lawinie, przy takich warunkach ryzyko, że zginiemy, a jak nie zginiemy to pozabijamy innych, po tych słowach moje hasło ,,Nie da się TO gołemu do kieszeni nasrać” po raz pierwszy od jakiegoś czasu nie funkcjonowało:(:(:( Pogodzeni z faktem, że MB nie zdobyty W TYM ROKU wysłuchaliśmy planu Zbyszka na kolejne dwa dni. Opcji było wiele, ale zdecydowaliśmy przemieścić się do Zermat(Szwajcaria) i tam zrobić dwa 4tysięczniki. Polux 4’092 to plan na piątek i Castor 4’223 sobota. Mała wioska koło Zermat tak zupełnie wiejska i piękny pensjonat u Rossi. Zbyszkowi wszyscy Guten Tag i okrzyki, a nam Dzień dobry, a dzień dobry bo Polka za barem sobie stała:) Spokojna noc i z samego rana do Zermat i plan był, aby kolejką wyjechać na Kl. Metterhorn 3’884 i zaatakować Poluxa zejść do schroniska po stronie włoskiej i na drugi dzień Castora!!! Okazało się, że za duży wiatr i kolejka nie jedzie, długo się nie namawialiśmy tylko ruszyliśmy w drogę. Piździło jak w Kieleckim, ale nic nie padało to szliśmy twardo. Jeszcze może mieliśmy 20min do Kl. Metterhorn i jak zaczął sypać śnieg to klękajcie narody! Stało się tak, że przechodziliśmy koło Włoskiego schroniska i tam postanowiliśmy przeczekać zadymę śnieżną, a po 2 godzinach zapytaliśmy czy jest miejsce:) Byliśmy w 6 osób bo dołączył do nas jeszcze jeden przewodnik i Ja + kolegą i Zbyszkiem, a koledzy od mielonki z Mieczysławem.

Mietek to szycha troszkę, bo Główny Szef  Wyszkolenia pracowników TOPR.  Smutni w schronisku gapiliśmy się na siebie. Lekki trening pod wieczór w sensie, że zrobiliśmy przewyższenie potrzebne do aklimatyzacji i do łóżek. Rano skoro świt na szlaku i po 4 godzinach trekkingu i 1,5 godzinach wspinaczki staliśmy na szczycie Poluxa!!! Pogoda załatwiła nam troszkę plany, ale lepszy rydz jak nic!!! I tak wyglądał tydzień w Alpach i wiem, że będzie taki co roku w moim wydaniu!!! W tym roku jeszcze coś podobnego planuję, a mianowicie jeden z wyższych szczytów Alp Szwajcarskich, za jakiś czas coś napiszę…………..

Ogólnie dużo opowiadania, dlatego ciekawskich zapraszam na kawę!!!

Mueller-03-035_front_large Polux na pierwszym planie, a tuż za nim Castor.

DSC_0353

DSC_0356trening i tempo moje;)

DSC_0365 poranek nie ciekawy,

DSC_0383

DSC_0386Castor i widoczna ścieżka,

DSC_0388 Polux w zasięgu wzroku,

DSC_0411

DSC_0423

DSC_0430 MONT BLANC widziany z Poluxa!!!

DSC_0442

DSC_0446

DSC_0459

DSC_0472

DSC_0485

DSC_0380

Pozdrawiam

g.

 

Zajęcia na lodowcu i tura lodowcowa(Przygotowania do MB)

Cze!!!

 

jak już pisałem wcześniej MB nie zdobyty, ale jak ktoś czyta regularnie to co piszę, to wie jaki jestem uparty i prędzej, czy później polazę w kierunku MB. Tydzień w wysokich Alpach pokazał mi, że jestem takim strasznym amatorem, że aż strach:) Zabieram się za to i za chwilę pierwsza próba opanowania strachu wysokogórskiego!!! Wiem z czym się to wszystko  jeeee, ale muszę jeszcze tak to jeść, aby sraczki nie było , gdzieś tam wysoko;) Całe przygotowania nadzorował Zbigniew Młynarczyk(himalaista, skiturowiec, bardzo doświadczony przewodnik IVBV, jeden z pierwszych Polaków, który otrzymał blachę IVBV. IVBV- Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń Przewodników Górskich.

Zajęcia na lodowcu to nic innego jak nauka chodzenia w rakach na różnych płaszczyznach lodu i tu powiem, że mi szło super i nawet troszkę odstawałem od kolegów bo nikt nie rozciął spodni, a Mi się udało:) Praca czekanem, jak gdzie, którą strona i po co wbić, hamowanie w różnych pozycjach i tu też coś powiem, że szlo mi super i bardzo odstawałem od grupy, bo nikt nie był taki mokry jak Ja:) Ogólne wszystko nowe w sensie, że góry jakieś wysokie, sam lód, a bawiło mnie to tak jak małe dzieci bańki mydlane.

30.06.14 przejście do schroniska Argentiere 2’771 i nocleg w schronisku. Przejście nie takie normalne bo po lodowcu i jakiś lęk był, jak to człowiek widział wszystko i stał pomiędzy dziurami, ale wiedziałem, że przewodnik nie chce nas pozabijać. Pierwsze trzy dni było nas 5 sztuk, Zbyszek, chłopak który zdobył już sporo w życiu i Tata + synem z Gdańska przyjechali jeszcze:) Tata zdobył sporo i namówił syna, a syn napalony się zgodził i to był błąd, a już piszę dlaczego. Nie mam najlepszego sprzętu, ale mam niezły, a oni jakieś ubrania rybackie(nie dziwie się nad morzem mieszkają to po co im górskie), a nie kupili bo sknerstwo dało się zauważyć gołym okiem!!! Goście zapakowane plecaki konserwami, batonami i nie wiem co oni tam mieli, ale ich ubranie i zapakowane plecaki mielonkami wykończyły ich już w pierwszy dzień po 5 godzinnym trekkingu. Wiedziałem, że coś z nim nie tak, obuwie mieli takie jak Ja, marka spoko JackWolfskin, ale troszkę mi to nie pasowało bo akurat to moje letnie obuwie w góry i zakładam je raczej jak jest sucho, ale każdy orze jak może! Dawali po garach chłopaki, a mnie i kolegę trafiał szlak, bo przez pierwsze 3 dni się nie zmęczyłem nic, bo mielonki trochę warzą!!! Zdanie moje na to wszystko!!! Nie mam kasy, to siedzę w domu!!! Zastanawiam się, czy nie założyć bloga o nich bo było by co pisać:) Napiszę jeszcze tylko, że mieli wszystko pożyczone kije, auto, buty itp.

Pierwsza noc w Francuskim schronisku, klimat spoko, ludzi nie za wiele bo początek sezonu, ale ktoś tam był i ludzie dzień dobry do Zbyszka, a My nie wiemy o co chodzi. Tak było w każdym schronisku, na szlaku!!! Bardzo znana postać w Alpach:) Noc w schronisku z wyżywieniem(pysznym) 65euro to chyba nie tak wiele jeszcze, fakt wody nie było, ale to góry nie morze! Rano skoro świt na lodowiec i zaczynamy turę lodowcową, czyli z schroniska Argentiere 2’771 do schroniska Trient 3’170 położonego w Szwajcarii! Musieliśmy przejść lodowcem Argentiere przez przełęcz na lodowiec Tour i tam do schroniska. Wiadomo, że lodowce łączą przełęcze i ta nie była łatwa. Pogoda dopisywała, tempa nie było to spokojnie maszerowaliśmy, koledzy z braku sprzętu problemy już na morenie, a jak zobaczyli zejście z przełęczy to zapytali, czy nie ma innej drogi. Ogólnie to były moje wakacje, ale już czasami miałem dość, mogłem stać na paru szczytach, ale rybacy z Gdańska plecaki zapakowane mielonkami i robiliśmy minimum planu dnia! Schronisko w Szwajcarii troszkę wyżej i dużo lepiej zaopatrzone!!! Ceny to nie wiem jakie bo nie Szwajcarskie woda 12FR, ale śniegu nie będę jadł jak domyślcie się kto:) Ogólnie koszt noclegu podobny jak w Francuskim schronisku. Ludzi było dużo więcej, co oznacza, że Zbyszek usłyszał więcej razy Dzień Dobry. Rano na spokojnie o 7 wyruszyliśmy do naszej wioski położonej koło Chamonix bo na tym polega aklimatyzacja. Plan był taki!!! Noc we wsi, rano spokojne śniadanie i o 12 wyjeżdżamy na Aiguille du Midi 3’842 schodzimy do schroniska na 3’6pare tam, troszkę pracy na lodowcu i kolacja, troszkę snu, a o 2:00 zaczynamy wymarsz w kierunku MB. Wszystko było spoko, pogoda dopisywała!!! To straszna odpowiedz dla przewodnika i ja go rozumiałem w 100%!!! Świeży śnieg który napadał w dwie ostatnie noce nie pozwolił nam wyjścia na MB. Świeży śnieg nie związał się z śniegiem z zimy i zagrożenie lawinowe:( Wiedzieliśmy, że żaden z zespołów przez dwa dni nie zaszedł daleko, wszyscy zawracali w tym samym miejscu. Emocje opadły, uśmiech znikł se, jakoś tak głupio zostało, a Ci z Gdańska mieli to gdzieś, syn się nawet cieszył i zaczął być dowcipny nawet!!! Zbyszek zaproponował nowy plan działania, ale o tym w kolejnym poście!!!

DSC_0008

DSC_0015

DSC_0019

DSC_0034

DSC_0037

DSC_0061

DSC_0066

DSC_0069

DSC_0075

DSC_0106

DSC_0115

DSC_0135

DSC_0145

 

DSC_0178

DSC_0179

DSC_0206

DSC_0209

DSC_0229

DSC_0252

DSC_0262

DSC_0276

DSC_0286

DSC_0295

 

Pozdrawiam

g.

 

Tydzień w Alpach na +

Cze!

 

był plan, było przygotowanie, były ambicje, było z kim, była pogoda, było było było za dużo świeżego śniegu i Mont Blanc nie zdobyty w tym roku. Po powrocie do domu pytanie jest jedno!!! Po co ja tu wróciłem??? Tam było wszystko………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………!!!

DSC_0289

za chwile jak pozbieram to wszystko do kupy,  napiszę coś, a może coś tam…

Pozdrawiam