Triftbrücke 1’720 m

Witam,

wczoraj coś tam pisałem i stało się tak, że mam dzisiaj czas, tak więc coś naskrobię jeszcze dzisiaj;) Tym razem wybraliśmy się w Alpy Urneńskie. Alpy Urneńskie należą jeszcze do Alp Berneńskich, dobry kawałek  Alp Zachodnich. Aż można po nich chodzić w 6 kantonach takich jak Bern, Valais, Obwalden, Nidwalden, Luzern i Uri. Urneńskie chyba dlatego, że najwyższy szczyt Dammastock 3’630 leży w kantonie Uri, nie wiem czy to prawda, ale tak na chłopski rozum to Mi pasuje, tak wiec ostatnie zdanie możliwe, że to bzdura;) Napisałbym jeszcze więcej mądrych rzecze, ale nie chce Mi się w necie szukać. Wnioski z wstępu!! Triftbrücke 1’720 m znajduję się w Alpach Urneńskich, a kantonie Bern. Ogólnie Triftbrücke to most długi 170 m ,a wysoki 100m, ile stali i drewna poszło, kto zrobił, kto zapłacił itp. to  wam już oszczędzę. Stosunkowo nowy Most bo 2009 gdzieś w czerwcu można było spokojnie przejść na drugą stronę i wędrować dalej w kierunku Sustenhorn lub do schroniska Trifthitte. Szlaki prowadzą dwa z Gadmen i czas to jakieś 4h. Jest jeszcze 3 szlak dla leniwych górali, który wiem jak się nawet nazywa – ,,KOLEJKA LINOWA” a potem z kolejki tylko 1 godz i 40 min. Stało się tak, że mieliśmy razem wolny weekend i długo nie myśleliśmy co będziemy robić. Pogoda niby miała być, no i była szkoda tylko że po 13:00 jak już byliśmy w aucie. Jeśli ktoś zdecyduje się wyjechać kolejką, to bardzo fajny rodzinny szlak z wieloma atrakcjami:) Chciałem iść dalej w kierunku Sustenhorn, ale moja Luba miała nockę w pracy i musiała troszkę się przespać. Mam lenia i kończę dzisiaj, ale napiszę coś jeszcze na weekendzie, napiszę jak napiszę, a na pewno wrzucę parę zdjęć, bo byłem na Pilatusie buty rozbić i gdzieś na wschodzie słońca które trwało 2 min:)

ps. zbiegałem od kolejki Triftbrücke bo Mi się tak chciało gór, Szwajcarzy napisali, że 2h do dołu, ale jak się chce gór to 40 min;)

Lütholdsmatt 1’150 m – Pilatus 2’100 m – Tomlishorn 2’128 m – Widderfeld 2’075 m – Felli 1’701 m – Mittaggüpfi 1’916 m – Lütholdsmatt 1’150 m

Cze;)

piszę coś piszę, bo wszystko zapomnę;) Temat dzisiejszego postu to to samo co ,,Z dupy strony Pilatusa”.  Nie chciałem tak tytułować kolejnego posta, bo już dość tytułów związanych z Pilatusem i jego dupy strona też. Pisałem, że jak śnieg stopnieje, to przejdę tę trasę i powstanie ten post i tu sam się mogę zawstydzić, ponieważ spadł już świeży śnieg, ale na szczęście szybko stopniał, a Mi się udało przejść trasę, która próbowałem robić wiele razy początkiem roku. Towarzystwa w wędrówce dotrzymał Mi kolega Jarek, pozdrawiam serdecznie żonę Jarka, bo wiem, że czyta i proszę o przekazanie pozdrowień Jarkowi;) Wyjechaliśmy na Lütholdsmatt 1’150 m. 8:00 start bardzo spokojnym tempem, bo kawałek przed nami. 2 godziny i 7 min zajęło nam dojście na Pilatus Kulm, tam postanowiliśmy spokojnie zjeść przygotowane w chałupie posiłki. Kanpka-kawa-owoc-słodycz-fajka i ruszamy w kierunku Tomlishorna 2’128 m. 2’128,  to najwyższy szczyt w tym masywie. Szlak wyryty w skal i myślę, że go tak dla turystów nie ryli, dlatego że szwajcarskie wojsko ma bunkry w tym masywie i jak znam życie, to pod masywem też! Szlak biegnie tuż nad oknami bunkru, które są widocznie podczas wędrówki na Pilatusa. Szlak wykuty super, super przygotowany, ale tak strasznie zatłoczony przez dychających Azjatów z tabletami w ręku. Biegaja tam tak, jakby za chwilę miało tego szlaku nie być i dlatego niech ich szlaK!!! Nie wiem dlaczego biura turystyczne nie podają jakiś wskazówek dotyczących  turystyki górskiej. Super, że chcą zobaczyć, zrobić zdjęcie, ale nie biegać itp. Powinni im mówić, że np. Pilatus nie jest tylko dla nich, że inni ludzie nie są tam po to, aby dobrze zjeść, zrobić milion zdjęć i coś tam cały czas krzyczeć. Nie po to ludzie, wchodzą z buta, aby zobaczyć to wielkie zamieszanie, które robią Azjaci. Szwajcarii to bardzo odpowiada moim zdaniem, bo oni na widok Azjaty mają $ w oczach, już nawet wszystko opisane w ich języku. Przykład!!! Leżysz sobie na trawie po 3 godzinach trekingu, zachwycasz się słońcem, a co 1 min przybiega kolejny Azjata i coś krzyczy do innych i zdjęcie za zdjęciem. Nie jestem rasistą, ale dlaczego turyści z Europy zachowują się inaczej??? dobra po 20 min dotarliśmy na Tomlishorn, ja nawet nie wchodziłem na szczyt, chciałem jak najszybciej iść dalej. 40 min kolejnych i dotarliśmy na Widderfeld 2’075 m, gdzie spotkaliśmy 5 osób zachwycających się słońcem. Gdzieś kawałek za Tomlishornem przeszliśmy do kantonu Nidwalden z kantonu Luzern, a startowaliśmy z kantonu Obwalden. A jeszcze inna ciekawostka to, że Pilatus leży w Szwajcarii to każdy wie, ale to, że to nie w Alpy, to nie wiem czy każdy wie. Nazywa się to Zentralschweizer Voralpen, czyli ,,przed Alpy środkowej Szwajcarii” natomiast Widderfeld to już Alpy – Emmentaler Alpen. Tu zrobiliśmy kolejną przerwę, ale nie za długą, bo przed nami jeszcze kawałek. Ruszyliśmy w kierunku Felli! Granica mgły była na 1’800 m. i po 15 min widzieliśmy tylko mgłę, na szczęście szlak bardzo mocno wydeptany i spokojnie maszerowaliśmy dalej. Dotarliśmy na do Felli i mgła gościła nam nadal, a do Mittaggüpfi 30 min. Kontuzjowane kolano wygrało i zaczęliśmy schodzić w stronę Lütholdsmatt. Bardzo fajny teren i polecam w okolicach Pilatusa biegać:)

Trochę ten post nie składny, ale mam nadzieję, że kiedyś dla kogoś będzie poradny!!!

Pozdrawiam

g

W północnej ścianie Eigeru – Via Ferrata . Eiger-Rotstock 2’663 m!

Szczęść Boże,

nie wiem jak będzie wyglądał ten post, bo już dawno byłem tam, ale coś tam jeszcze pamiętam. Nie nie nie, nie zdobyłem północnej ściany  Eigeru, jak ktoś z taką myślą otwiera ten post to pomyłka, dlatego możesz go zamknąć i poczytać gdzieś indziej o północnej ścianie Eiger, ja tu będę pisał o małej, bardzo łatwiej żelaznej drodze. W zeszłym roku gramoliliśmy się na Eigera, ale nie było warunków no i nie była to północna ściana tylko zachodnia grań, nie udało się, ale nie skreślam tego szczytu z listy.

Rostock 2663 m zaczynaj najlepiej jak dla mnie to ze stacji kolejki Alpiglen (kolejka zębata Grindelwald-Kleine Scheideg) czyli spacerem 2h do stacji z Grindelwald lub kolejka 10min, ale druga opcja to 25fr. Z Alpiglen 20min do ściany taką malutką granią, jest tam jedna i raczej łatwo ją zauważyć. Szwajcarzy napisali, że w trampkach się nie wybierać, napisali też, że 2h w górę, a w górę 40 min, pisali że 1,5h w dół, a 0,5h. Zejście z bardzo piękna panorama do stacji kolejki (Eigergletscher). Ogólnie nie wierzę Szwajcarom z natury, a z czasem na feratach przesadzają równo, ale ich kraj i niech piszą jak i ile się im podoba, dobrze że Hitler piiiiniędzy dał na szlakowskazy, to mają na czym pisać. Bardzo ładna, bardzo łatwa żelazna droga dla wszystkich. Jedno spostrzeżenie to takie, że z Rotstock ściana północna Eigeru nie robi już takiego wrażenia.

Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem to napiszę jeszcze w tym tygodniu o 3 Via Ferratach w Braunwald i o szczytach z dupy strony Pilatusa!

Szczęść Boże!

Brunwald Via Ferraty Eggstock 2’449!

Witam,

pisałem, że napiszę w tym tygodniu coś jeszcze, więc piszę. Też już trochę temu byłem w kantonie Glarus, by przejść 3 ferraty przygotowane w masywie Eggstock 2’449. Stosunkowo dużo jeszcze pamiętam z jednej ferraty dlatego, że był taki moment, gdzie musiałem się wpiąć w linę, bo na wszystkich innych nie czułem potrzeby i co najlepsze był moment, w którym miałem problemy z przepięciem się na kolejne stanowisko;) Start z Brunwald (parking przy kolejce) w kierunku Gumen i tu są dwie opcje. Opcja dla ambitnych to marsz 2h w kierunku Gumen i dla mniej ambitnych 30 min kolejką. Po dotarciu na Gumen wszystko bardzo dobrze rozpisane. Nie zapowiadali pogody, ale Mi się bardzo chciało gór i byłem świadomy, że będę widział na dwa metry i tak też było. Są dwie opcje na strat środkową ścianą Eggstock i tzw przednią ścianą Eggstock. Zauważyłem przy zejściu, że tylną ścianą, która jest przeznaczona na zejścia tez ludzie wchodzili, tak wiec chyba są 3 opcje;) Ja wybrałem opcję przedniej ściany dlatego, że pozwoliło Mi to przejść główny szczyt masywu i przejść tymi z dupy strony;) Środkowa i przednia ściana bardzo łatwe i nie ma na nich co robić dłużej jak 30min, ale za to tylna ściana jest bardzo wymagająca. Rozpędzony pomyślałem, że wskoczę na ścianę i przerwę na obiad zrobię. W marszu pod ścianę jakieś tabliczki z czaszkami, takie jak ostrzeżenie przed wysokim napięciem i to mi troszkę spowolniło krok. Ale Szwajcarzy przesadzają zazwyczaj pomyślałem i hooop na ścianę. Pierwsze 30m bez wpięcia, ale za chwilę poczułem jak mi się gacie trzęsą i wpiąłem karabinki w stalową linę. Sam fakt wpięcia dodał Mi takiej jakieś dziwnej motywacji, że zacząłem zawalać jak głupi, aż do momentu gdzie zapomniałem, że muszę się przepiąć. Trzymałem się stalowych prętów tak mocno jak się tylko da, nóg nie bardzo miałem gdzie postawić, a lonża lekko naprężona i nie dawało dalej się gramolić. Nie przeraziło mnie to jakoś specjalnie bo wiedziałem, że daleko nie polecę:) Musiałę szybko podjąć decyzję co dalej, bo byłem zasapany na maxa i wtem złota myśl! Przecież mam na szelce od plecaka pomocniczą lonżę, która jest w razie ,,W,,, oczywiście skorzystałem i po 15min byłem na szczycie tylnego Eggstocka 2’445 wraz z baranami i mgłą. Szczerze…jak by nie było tam tych baranów, to nie wiem jak bym znalazł w tej mgle szlak w kierunku auta. Jak dobijałem na szczyt biedne się przestraszyły, a po 15 min szukania szlaku postanowiłem za nimi pójść:) Bardzo polecam Eggstock i amatorom takim jak ja, apeluję, aby wzięli sobie do serca tabliczkę z czaszką, bo napięcie naprawdę wzrasta. W klasyfikacji ferrat tegorocznych,to była średnio trudna i już zacieram ręce na 2016 bo wiem, że znajdę coś więcej;) Szkoda, że okres ferrat trwa tak krótko, ale lepszy rydz jak nic.

Dzisiaj dzień chłopaka, a moja Luba nic jeszcze nie pisze, najwyżej będę miał wytłumaczenie na 8 marca.

Chłopakom wsiocho dobrocho!!!

Pozdrawiam

g.