Dolomity po raz pierwszy!

Cze,

dawno już tu nic nie pisałem, bo jakoś tak się stało, że nie ma co pisać i to nie wynika z lenistwa, tylko z braku pogody. Bardzo dużo pada i jak na złość na weekendach właśnie wtedy, gdy mógłbym coś pochodzić. Zapowiadał się długi weekend majowy w sensie, że poniedziałek wolny. Rzadko w ciągu roku zdarzają się tu takie weekendy dlatego, że oni wierzą w pieniądze i zapieprzają na okrągło. Weekend się zbliżał, a prognozy nie za ciekawe i złota myśl mi przyszła do głowy, że góry są też w innch państwach,  nie tylko w CH. Daleko nie musiałem szukać, bo Południowy Tyrol 500km ode mnie i pogodę tam zapowiadali nie mega ładną, ale coś tam słonecznie ma być w niedzielę. Decezja o wyprawie w Dolomity zapadła w czwartek, że sobota koło 1:00 start, aby rano wyruszyć już w górę. Droga minęła szybko i już w aucie dech zapierała panorama, gdy słonce się budziło i oświetlało pobliskie szczyty. Powiem wam, że troszkę Mi się Alpy Szwajcarskie nudzą w sensie, że ich panorama. Może ich dużo nie schodziłem, ale bardzo dużo widziałem. Dolomity zrobiły na mnie bardzo dużę wrażenie i cieszyłem się jak małe dziecko, że tam jestem. Kolega dotrzymał mi toważysztwa, przyjechał z Polski za chlebem,a że górski jest to się nawet ucieszył na wyjazd w Dolomity. Celem naszym była Corvara, polecona Mi przeż kolegę z wysokich gór (POZDRAWIAM). Plany się nam pokrzyżowały, jak nie mieliśmy gdzie kupić jakiejkolwiek mapy, dlatego że niedziela była i dwa tygodnie przed sezonem. Normalnie wygladało to tak, jakby wieś wyludnili. Pierwsze spostrzezenie to takie, że gdzie nie popatrzysz wszędzie Hotel, a w na niektórych budunkach reustauracja. Turystyka rozwinięta na 99% dlatego, że we wsi jest jeszcze kosciółek:) Po chwili jakiś człowiek się pokazał na horyzoncie i parę zdań zamieniliśmy po niemiecku. Okazało się że Italia, ale wszyscy mówia po Niemiecku. Przygodę w Dolomitach zaczelismy od śniadania:) Podczas konsupcji pyszności przygotowanych w chałupie, zdecydowalismy, że pojdziemy na pierwszy lepszy czy tam gorszy szczyt. Jak wygladał, to będzie na zdjęciach. Doszliśmy pod szczyt, a zegarek pokazywał mi 2’500 z kawałkiem i zdecydowalismy, że zawcaramy bo śnieg w ilosci 50cm był mokry i na moje oko mógł by se pojechać do dołu razem z nami. Wiecej o tej górze będę tu cos jeszcze pisał, jak wejdę na nią w sezonie. Późnym popołudniem wyruszylismy na kolejny szczyt, aby sfotografować słynną Marmoladą. Plan się udał i zdjęcia też są. Nic więcej nie piszę, dlatego że to było takie liźnięcie Dolomitów. Wiem, że tam wrócę i napiszę znacznie wiecej. Na pierwszy rzut oka to MEGA fajnie.Prawie nic nie schodziłem, ale polecam. Dolomity to nie tylko ferraty, ale trekking tam też musi być super!!!

ps. świstaki mega oswojone, ale uwaga! srają po ławkach i na własnych spodniach się o tym przekonałem..

 

Pozdrawiam

g