Majowy plan w strone Brisen 2’404m…

cze,

PLAN!!! jak jest plan, to już jest dobrze, jak jest dobry plan, to połowa sukcesu, a jak plan się uda, to sukces. Myślę, że u was też tak to funkcjonuje;) Jakoś tak mam, że czasami myślę, nie wiem, czy tak macie, ale jak coś wymyślę, robię z tego plan i to tylko kwestia czasu, aby go zrealizować. Jakoś już kolejka w głowie tych planów u mnie, ale perkusja stoi u mnie na dole po kolejnej wypłacie, tak jak stoi coś po ostatniej wypłacie, ale nie na dole:)!!! Życie jak dla mnie nie polega na składaniu kupek, tylko robieniu;) Już nie wiem o czym mam pisać…

 

aha;) sam nie wiem skąd miałem na to siłę, wiem że dzisiaj jej już na trening nie miałem. Czwartek trening, piątek zachód słońca, sobota praca do 20(bom zachłanny na kasę) i jakoś udało mi się w niedziele być o 7:00 na szlaku, który nie zaczyna się na nieszczęście od moich drzwi wyjściowych:) Piękny zapach lasu, przebijające promienie słoneczne i fałszujące ptaki, chyba gorzej nie mogłem trafić. No to buty przebrać na wyjściowe i jak to Kuba by rzekł ,, gazu Grzechu” Na szlakowskazie 4:20 Brisen, wiedziałem, że mnie tam śnieg troszkę zatrzyma i po obliczeniach matematycznych(całe życie 2 z matmy:) wyszło mi, że na Anioł Pański stoję na szczycie i….. no i wiecie jak to na Anioł Pański!!! Bardzo fajny jak zwykle szlak z przepiękną panoramom. Wszystko szło zgodnie z planem i ten roztapiający się śnieg zaczął przeszkadzać tak bardzo od 2tyś. O godzinie 10:30 udało mi się zawędrować na 2tyś i pare metrów jeszcze, tu postanowiłem wyciągnąć aparat z połamanym obiektywem, ale jak się mocno dociśnie to działa czasami:) Polak potrafi!!!

DSC_0228 Szczyt jak na dłoni, 50 min ma szlakowskazie i granie nawet spoko wyglądają i wygląda na to, że nimi na szlak to dobry plan, bo innej opcji chyba nie było. Bliżej i bliżej i już tak spoko to nie wyglądało. Pisałem kiedyś, że osła zawstydziłem swoją upartością:) Za blisko byłem, aby odpuścić!!! Pomału pomału pomału, na czworaka, pomału pomału pomału, pomalutku  i 11:55 jakiś taki spełniony tam stałem przytulony głową do krzyża!!!

 

Nigdy nie pisałem o zejściach nic, bo zawsze były EINFACH, ale to nie i napiszę dwa zdania. Na graniach śniegu po kolana, który się roztapiał, ale tym razem miałem odpowiednie obuwie i odzież na ten topniejący śnieg. Na zejściu chyba więcej adrenaliny jak na skoku spadochronowym. Dobra pierwsze 400m w dół to na dupie prawie, ale innej opcji nie było, może była, ale Ja nie jestem na tyle doświadczony i nie wiem z czym się to je… Udało się jakoś zejść z małymi poślizgami;)

W połowie zejścia była taka piękna drewniana coś:) tam postanowiłem zaplanować jak to zrobić, aby uczestniczyć w Mszy Świętej, nie wiem dlaczego, ale czułem taką wewnętrzną potrzebę, być w kościele jeszcze. Katolicka Misja Polska w Szwajcarii działa i działa suppppppaaa. 18 Lucern i szczęśliwy pomalutku do auta.

Polecam Brisen letnią porą bo jest klawo tam, jak nie wierzycie to popa tu;)

 

DSC_0216

DSC_0249

DSC_0254 to się nazywa brak doświadczenia:(

DSC_0271 cały dzień ta chmura zakrywała Tilis,

DSC_0299

DSC_0307

DSC_0337

DSC_0338 takie foty nocne w dzień tylko moim aparatem;)

DSC_0349 2’405;)

DSC_0369taka piękna drewniana coś:):):)

 

Pozdrawiam

g.

 

Piątkowy zachód słońca na Grosse Mythen!!!

Dobry dzień,

 

praca praca praca i jeszcze raz praca. Uważam, że to głupie, człowiek musi pracować i to jeszcze 5dni w tygodniu, a dwa ma tylko dla siebie. Kto to wymyślił w ogóle??? Stało się tak, że sobotę miałem pracującą całą:(:(:( Plan majówkowy nie wykonany ,, Brisen 2’404m”, a kolejny weekend w Polsce bo łłłłorkiestra gra i podpisać coś trzaaaa:)

Z braku czasu, wybraliśmy się z Kubą na zachód słońca w piątek po pracy. Pracuje do 17 normalnie, a praca nie do końca normalna to mi się przedłużyło do 17:30. Godzinę na dojazd pod szczyt, szczyt 1’898m, a zachód słońca o 20:50 planowo w internecie;) Udało nam się być o 19:20 już w Brunni, skąd wyruszaliśmy zrealizować nasz wspaniały plan!!!

Kuba, gdzieś tam wylazł najwyżej w Europie, najwyżej w Japonii i na Kilimandżaro też był!!!  Żadna tajemnica, że jego cel to korona ziemi, którą zdobędzie z biegiem czasu, sory nie mogę napisać skąd to wiem, ale na pewno nie kupuje helikoptera bo ma dobre buty i zrobi to w nich, rzekł Kuba;) Nie okłamujmy się Kilimandżaro to nie Rigi, a królowa na szachownicy, to nie pionek i tu mam,,ale”, ale pionek może być królową, ale nie musi, kto gra w szachy to wie, jak nie gra i jest ambitny to sprawdzi sobie, My z Kubą wiemy w którym kościele dzwony biją, że tak napiszę;)  Piszę o tym, dlatego że Kuba jak mi zawsze przed wyjściem powie ,, ośka Grzechu, gazu Grzechu” to jakoś mnie to tak strasznie motywuję i ja wtedy ośka, lub gazu! W piątek nie  mogło być inaczej, Kuba dwa słowa i tępo było 7 i pół chyba jeszcze. Pomiędzy pierwszym, a drugim szlakowskazem, drogowskazem  nadrobiliśmy, aż 20 min. Myślałem, że jak tak dalej pójdzie to będziemy czekać na zachód jeszcze sporo.

Stała się rzecz straszna! Tydzień temu spadł śnieg w górach, a że tam były góry to był;) Spoko loko spadł śnieg, ale to dla nas nie obce, więc idziemy. Tym razem spad bardzo źle, nie spodziewaliśmy się tego. Spad na góry, a że ciepło to sobie jeszcze potem zjechał na szlak, który jest na wschodniej ścianie i lambada się zaczęęęłaaaaaa. Grosse Mythen to góra z trudną ścieżką jak na lato, a stwierdzam to po tym, że Szwajcarzy nie uzbroiliby szlaku w łańcuch jak byłby on bezpieczny. Ubrani w letni sprzęt twardo idziemy, bo My z Polski;) Pisałem w ostatnim poście, że goreteks nie zdał egzaminu, odwołuję to wszystko, bo po zaśnieżonej Mythen w letnim sprzęcie myślałem, że będę w nim spał, tak mi zimno było… Mimo wszystko zdjęcia z zachodu słońca są. Co do zdjęć, to uświadomiłem sobie na Mythen, że ja nie umie robić zdjęć, bo skąd ja mam to umieć;( Robię zdjęcia bo mam aparat i wiem jak włączyć:) Ale coś z tym zrobię;)

Wyglądało to tak na moje oko:)

DSC_0054

DSC_0044

DSC_0068 bo słonce cały dzień w chmurach i musiało kiedyś wyjść:)

DSC_0106 Tu tak jeszcze Rigi widać z lewej..

DSC_0116

DSC_0127

DSC_0141

DSC_0155

DSC_0172 Dobranoc!!!

 

ps. plany majówkowe nie są już planami;)

12 raz na Rigi, ale tak bezpiecznie to jeszcze nie byłao;)

Cze! Witam! Sajonara! Dobry wieczór, albo wieczór Dobry!

 

ile już razy byłeś na Rigi??? A chyba już 10 razy!!! Właśnie, że nie!!! Z braku laku naliczyłem, że sobotnie wejście w celu obserwacji zachodu słońca było 12 i to wiadome, że za chwile dalej się w tym pogubię, dlatego że zabieram tam wszystkich RAZ pierwszy w Alpy.

 

Rygi 1789 m, dwie godziny dobrego trekingu, bardzo fajnymi ścieżkami!!! Zabieram wszystkich na Rigi, dlatego że tam mega jak dla mnie i mega za każdym razem jak tam jestem! Może dlatego, że to był mój pierwszy szczyt w Alpach, a co pierwsze to zazwyczaj najjjjjlepszejsze! Bardzo ładny widok na Vierwaldstattersee, Pilatus i osamotnione Mythen x2.

DSC_0455 Pilatus,

DSC_0588Mythen, po prawej grosse, a lewej kleine,

ogólnie Rigi, dla wszystkich małych i dużych też, wszystkich serdecznie polecam o każdej porze roku!!!

 

Zachód słońca troszkę słabo, bo na zachodzie deszcze padał, ale za to jaki wschód i północ, ale to na zdjęciach gdzieś na końcu:) Kiedyś, gdzieś z kimś tam skończyłem Bezpieczeństwo Publiczne i chociaż wszyscy poszliby ze mną na szlak(wraz z prof. Chmielnickim) to i tak nie czułbym się bezpiecznie;) Bezpiecznie czułem się, dlatego że na na szlaku, aż 4 pielęgniarki;););) które poleciały sobie z samego rana do Ugandy i tego im zazdroszczę, że tam sobie są, a ja tu pisze post:( Byli ze mną też znajomi, którzy chodzą ze mną już od jakiegoś czasu, chwała im, że chodzą i się nas nazbierało 9 sztuk!!! Zaplanowane było ognisko, które się odbyło, ale papryki pieczonej nikt nie planował;) Zejście bardzo ostrożne i jak pomyliłem na chwile szlak już przy autach, to wszyscy myśleli, że sobie żartuję, ale nie żartowałem. Słyszałem pierwsze odgłosy paniki, ale na szczęście za 100 metrów wszystko się wyjaśniło. Wchodziłem tym wejściem 10 razy, ale jeszcze nie schodziłem, a że była noc to stało się:) Bardzo pozytywny zachód słońca na Rigi, bez słońca!!!

 

Piątek po pracy idę na którąś z Mythen w tym samym celu, i zapraszam wszystkich nawet serdecznie!!! Startuje z Brunni o 19…,

a tu jeszcze obiecane zdjęcia!!!

DSC_0476

DSC_0499

DSC_0521

DSC_0527

DSC_0546

DSC_0589

DSC_0622 papryka pieczona na Rigi;)

 

Pozdrawiam

g.

 

 

Psycha siada!!!

Cze!!!

dawno już tu nie pisałem, a dzieję się tu coś każdego dnia…

prawda, czy  to mit? Ktoś powiedział o Szwajcarii w tym kraju chce się żyć, tak śpiewa Farben Lehre i coś w tym jest, bo ładnie tu,drogi dobre, powietrze Alpejskie,  na wsi prawdziwa wieś, co czuć i widać w mieście prawdziwe miasto, co widać i czuć jak zawieje;) wszyscy strasznie mili, dziękują, proszą, pozdrawiają, czasami przesadnie, ogólnie wszystko tu jest,a każdy do każdego zęby szczerzy, bo mają białe. AHA jeszcze gdzieś wyczytałem, że więcej kotów jak małych dzieci tu jest, ale z takimi uczuciami to kot też człowiek i mniej zje 🙂

 

…wszystko gra i trąbi jak zespół Kombi, ale spotkałem wielu już Polaków, którym psycha tu siada i spotykam cały czas, a ile jest tajemniczych;););) O co chodzi??? Prace każdy ma, mieszkanie też wynajmuje, stać go na rachunki, szaleństwo i można odłożyć, coś tam zawsze ktoś robi coś, niby się tu wszyscy rozwijają, oczywiście za Polska nikt nie tęskni w ogóle Polska beeeee, a na pytanie dlaczego beeeee 99% odpowiada ,, A co tam robić” jedna myśl, która się nasuwa w odpowiedzi i wam chyba też to ,,gówno,, !!! Około 40 mil ludzi w Polsce nic nie robi??? Co za bzdury!!! (https://www.youtube.com/watch?v=xBWH4-QSlsE) Może nie maja wszyscy tyle kasy, nie wszyscy maja prace, takiego nowoczesnego życia, ładnych dróg, takich samych mebli w kuchni i białych ścian w domu, ale większość ludzi żyje szczęśliwie z tego co wiem!!! Takie dwa inne światy na tym świecie;)

Żadna tajemnica, że mi się przytrafiły problemy z psycha, jakieś dwa lata temu, dostałem takiego kopa w dupe i dlatego teraz między innymi  czytacie tego, takiego bloga. Człowiek żyję, wszystko ok, je rosół, a tu nagle powietrza brakuje i serce wali jak dzwon… życie, życie, życie!!! Póki co się mam jakoś tam, tu mam się też… Inni mają dużo gorzej!!! Dziękować Bogu, za to co się ma i do przodu!!!

408990_258654627532860_226451277419862_739088_1781683744_n

Na dzień dzisiejszy wiem, że jakbym był w Polsce to moje małe marzenie, byłaby dalej marzeniami, a tak już za chwile będę mógł podskoczyć i powiedzieć udało się, a jak już spadnę po skoku pytanie, Ile za to wszystko zapłaciłem? będzie nieuniknione i nie chodzi tu o kasę i chyba tego się muszę bać… Po 17 nie o marzenia w życiu chodzi tylko…:(

Nikt nie tęskni, wszyscy szczęśliwi, wszyscy spełnieni, połowa już Szwajcarami, ale dlaczego psycha siada???

MATERIALNE ŻYCIE?

POGOŃ ZA KASĄ?

TĘSKNOTA ZA POLSKĄ?

UDAWANIE ŻYCIA?

NIEZARADNOŚĆ?

ZARADNOŚĆ? itp, itd, myślę, że coś dla siebie znajdziecie też, zawsze możecie w komentarzu napisać swoje fobie;)

 

A to może tak jak z moim mieszkaniem???   Wszyscy mówią, że ładne, przytulne, zmywarka,pralka i opiekarka;), ale jest koło tartaku i chodź ma tyle zalet to trociny przy otwartym oknie potrafią zmienić jego wygląd!!!

Strasznie długi temat, na który mi strasznie ciężko pisać i nie mogę wyczerpać tematu w jednym poście, bo nie potrafię. Myśl za myślą gdzieś się tam rodzi, a pisze co myślę i tak to wygląda!

Ja tu jeszcze wrócę;)

 

Pozdrawiam

g.

 

 

Majówka na wysokości i prędkości…

Wieczór,

 

wiecie, że już dawno planowałem skok spadochronowy i wiece też, że moje planowanie prędzej, czy później jest realizowane, dobra zazwyczaj później;) Fajnie się nawet złożyło z datą, dlatego że 04.05.13 se skoczyłem z Verzaski, a film gdzieś tam na blogu można zobaczyć.

Długo długo długo planowany skok spadochronowy się odbył w ubiegłą niedziele i powiem wam, że szału nie ma:( Nie wiem, co, dlaczego, jak, po co, ale oczekiwałem czegoś więcej:( Teraz tak myślę po cichu, że może tak strasznie się bałem i nic nie pamiętam;)

Wylot helikopterem to coś nowego i powiem, że tyle tam wskazówek, że Pan pilot chyba sam nie wie co połowa wskazuje, ale myślę że na pewno wie, która ciągnie za sobą wszystkie w duł. Na 4tysiakach spoko, byliśmy trochę wyżej od chmur i tam było MEGA, tam było wszystko co do szczęścia potrzebne MI!!! Swobodny lot, to coś zajebistego, że tak powiem, ale jak by tam była taka moc jak przy bandżi, to chyba trzeba było by się na zwieraczach skupiać;) Szkoda, że nie można na skoku spadochronowym głową w duł… Straszna prędkość z którą ja się chyba oswoiłem bo ponad 30 sekund spadaliśmy, normalnie broda w nosie, a potem otwarcie spadochronu i tak jakoś pomału na ziemie, rzygać się chce łłłłeeeeee. Strasznie źle mi tam było, chyba nie lubię powolnego opadania w duł, albo to jakieś lęki po skoku… Samo lądowanie to jak zjeżdżalnia na basenie, która nie ma wody, tylko dupą po trawie!!! Po skoku zastanawialiśmy się, czy skoki spadochronowe, to sport do którego używasz najwięcej spodni! Pamiętajcie, że spodnie mogą się też od wewnątrz zabrudzić;)

Ogólnie skok się odbył i są plany na kolejny…

PIC0001

 

Teraz czytajcie uważnie!!! Na skok zdecydowali się Kuba z Kuby i Sylwia, która:

a) nigdy nie leciała samolotem, helikopterem itp,

b) ma lęk wysokości,

c)…,

Kuba z Kuby wylazł na 5tysięcy, a z 4tysięcy nie skoczy baaaa. Ale Sylwia nie wylazła wyżej nigdzie i nie jest z Kuby;)

To się nazywa wygrać z lękiem!!! Aż nie chce wiedzieć jakie miała myśli, dlatego że jak sobie przypomnę moje pierwsze skoki z 60m to nie za wesoło Mi było, w ogóle mi nie było… Zawsze mówię wszystkim, że tak samo się boimy, tylko każdy inaczej opanowuje strach. Sylwie zawstydziłaś strasz i tak 3maj!!! Tak 3maj bo ja już plany mam, a we dwoje zawsze raźniej:) Jednym słowem GRATULUJE!!!

A tak to wyglądało  https://www.youtube.com/watch?v=WiWOgrn9ss8&feature=youtu.be

 

Pozdrawiam

g.

 

Majówka sobotnia w dzeszczu i sniegu…

 

Cze!!!

 

4:30 budzik i lossss!!! Jak 4:30 budzik, to o 6:00 na szlaku. Już jak wyjeżdżałem, to straszna ulewa była se, ale przecież sprawdzałem se pogodę i nad ranem miało se to wszystko uspokoić, ale se nie uspokoiło:(:(:( Mimo wszystko zdecydowałem se maszerować w stronę Brisen. Dzień się obudził i taka straszna energia pozytywna gościła w mej głowie!!! Bardzo szybki treking i bardzo mocy deszcz:( Sam już nie wiem, czy te moje gorateksy to ściema, czy się spociłem, aż tak… Cały mokry, zdecydowałem zmienić mundur, bo jakoś tak się stało, że zapasowy jest w plecaku nawet jak świeci słonce. Suchy z tak straszną motywacją pokonywałem dalej wysokość z która po 20 minutach robiło się coraz zimniej, odczułem też to po temperaturze wody w bidonie. Już zaczynał się śnieg, ale spasowałem:( Nauczyłem się, że jak na szlaku płynie woda, to NIENADA:)

Przemarznięty wróciłem do domu, gdzieś koło 10. Dzień się dla mnie nie kończy o 10, nie mogłem tak tego zostawić i spokojnie siedzieć w domu, gotować jakiś tam obiad. Szybko na neta i pogoda w Einsidel, obok którego są dwa piękne szczyty Grosse Mythen i Kleine Mythen, a że na grosse już byłem, to pora na tą mniejszą, ale bardzo niebezpieczna, bo ostatnie 30 metrów wspinaczki tak łyso, bez zabezpieczeń, bo komu się chce przypinać na 30m… ) Już na 12:00 udało mi się dotrzeć do Brunni skąd startowałem z jeszcze większą motywacją jak rano! Brunni leży na 1040m, a Klaine Mythen na 1811m i bardzo mała różnica wysokość do pokonania. Lekka mżawka, a po 30 min lekki śnieg. 1 godzina, 30 minut i stałem na zamglonym szczycie z uśmiechem od ucha kłapatego do tego nie kłapatego;) Teraz już wiem, dlaczego znajomi tak się podniecali Kl. Mythen. Polecam wszystkich ten szczyt, bo bardzo trudny szlak, piękna mgła, zmoknięta kozica itp,  no i te 30m wspinaczki, którą można pokonać bez zabezpieczeń, ale też bez błędu…

Dzień zakończył się spacerem koło 23, a morał z dnia taki, że siedzę i smarkam zdrowo;)

DSC_0214

IMG_0715

IMG_0716

pozdrawiam

g.

Majówka w strone Brisen 2404m…

Dobry wieczór, albo nie dzisiaj wieczór Dobry,

 

 

ktoś kiedyś powiedział ,, w Marcu koty w Kwietniu Psy, a w Maju MY;) Majówka zaczęta w okolicach Engelbergu. Szlak bardzo mokry, a szczyty zakryte chmurami, ale wszystko wynagrodziło słonce, która pojawiało się i znikało. Szwajcaria to taki strasznie dziwny kraj, dlatego że ludzie płakali w Zurichu i okolicach, że pada w dzień wolny od pracy,a 70km dalej słońce:) Morał z tego taki, że leniwi zawsze będą mieli dziurawy dach;)
Micha się cieszy gdy na szlaku pełno kwiatów, które wypełniły lasy i łąki TEŻ, a micha się raduje jak słyszy dzwonki zawieszone na szyjach Szwajcarskich fioletowych krów z białym napisem ,,coś tam, coś tam,, ! Radość ta trwa jak na razie do 1700m, a potem jeszcze biało, ale nie lawinowo jak na moje oko…
Jak Bóg da, to w sobotę skoro świt zaczynam z 460m na 2404m, start wyjątkowo nisko jak na Alpy.
Troszkę kwiatów dla was!!!

DSC_0139

DSC_0149 tu pozdrawiam wszystkich tych co wątpią w moje słowa;)

DSC_0171

DSC_0178

DSC_0157

Pozdrawiam

g.