Pizol 2844 m Tourenski

Cześć,

żona w pracy, a w tle Kaczmarski coś tam nuci… w ogóle to gdzieś dwa stopnie na polu, ale nawet nie wychodzę, bo ponoć jakiś wirus grasuje, ale to już chyba każdy wie. Pytanie tylko jedno nasuwa się na język: ,,A na co to komu?” Mega długi czas nic nie pisałem. Prawda taka, ze jakby nie odwołali treningów, to własnie czas który poświęcam na te wypociny spędzałbym w hali. Bardzo długa nieobecność w pisaniu, ale są tez tego plusy, bo na pytanie – czy można się zbierać do pisania postu ponad rok, no prawie dwa? to mogę śmiało odpowiedzieć, że TAK! Powiem więcej, nie wiem kiedy to zleciało. Głowa pełna materiału,  nawet kilka razy pochodziłem do pisania, i  dlatego ten post…w koncu.  Zaczynam od dupy strony, a to dlatego że z tego wyjścia to najwięcej pamiętam. Pisałem już wiele razy o Skitourach i jak ktoś czytał to wie, że to trochę tak na wariackich papierach bo jestem słabym narciarzem. Lepiej wychodzi mi podchodzenie jak zjeżdżanie. Pizol był planowany bardzo długo, myślę, że z 5 lat gdzieś tam w tyle głowy siedziała mi ta góra. Szczerze to pękałem tam sam leźć, bo do pokonania był mały, ale dziurawy lodowiec, który się kończył, aż tu wiadomość w radiu latem 2019, że lodowiec się skończył:)

Pizol 2844m to najwyższy szczyt położony całościowo w kantonie St. Gallen.

Udajemy się do wsi Wangs(SG) 510m i można wystartować już na nartach z samej wsi, ale jest jeszcze wiele innych opcji takich jak np. kolejka linowa, która jedzie na 1522m, lub dalej wyciągiem krzesełkowym na 2227m aż pod samo schronisko Pilozhutte. Ogólnie fajnie z tymi opcjami bo każdy może sobie zadać pytanie ile mam sił i gdzie startuje. Ja oczywiście startowałem z schroniska i jak się okazało to bardzo dobrze oszacowałem swoje siły. 3 godziny wystarczyły, aby stanąć na szczycie. A wygląda to tak Pizolhütte – Wildseeluggen – Pizol – Wildseeluggen – Pizolhütte – Furt. Jak piszą w necie to jakieś 7,4 km, 800m przewyższenia i najlepsze 1500 m zjazdu. Bardzo fajna i bezpieczna tura po za jednym małym kawałkiem. Po dotarciu na siodło 2789 m odcinek prowadzący na szczyt nie jest zbyt przyjazny. W lecie spoko bo poręczówka jest przyczepiona do skały, ale zima tylko line kawałkami widać. Napisałem, że nie zbyt przyjemy, bo nie zabrałem raków i najarałem się już na tym siodle, że jestem prawie. Cieszyłem sie jak dziecko kiedy dostanie lizaka. Masz z tyłu głowy coś tam bardzo długi czas i przychodzi chwila która dale ci fuuul satysfakcji z faktu, gdzie jesteś i co robisz. Podczas pokonywania swojego ostatniego odcinka w butach skitourowych i czekaniem na plecaku gdzieś w połowie, nie było za co złapać, ani jak się odwrócić. Spękałem fest, udało mi się zdjąć czekan i zapchać pomiędzy dwa kamienie. Emocje opady. Wiedząc, że za parę metrów szczyt, udało mi się zmotywować i pokonać te ostanie metry. Po chwili na szczycie, parę zdjęć, fajka no i jakoś pieprzony lęk, że będę musiał przejść to trudne miejsce, a wiadomo, że schodzi się gorzej. Szukałem innej drogi ale dupa blada. Dupą po skałach i jakoś się udało. Ogólnie jakiś przestraszony zjeżdzałem, puściło mnie dopiero przy aucie. Ogólnie to super tam jest. I to było by na tyle….

Pozdrawiam

g

Leukerbad 1’401 m – Via Ferrata

 

cze 

i już jak zwykle piszę, że będę pisał zaległy post i że czasu mało też napiszę. Czas wakacji był i ja zazwyczaj wakacje spędzam w rodzinnym domu lub okolicach. Zazwyczaj, bo tym razem wybrałem się na Kaszuby. A tam wesele było no i musiałem pomagać trochę w przygotowaniach, a pomagałem dlatego, że to moje wesele było😉 o zareczynach pisałem, to teraz dwa słowo o weselu ,,ODBYŁO SIĘ”.

 Ooo i dalej będę pisał, że pisałem, że będę pisał. W ostatnim, albo przed ostatnim poście pisałem , że coś napiszę o najwiekszej ferracie w Alpach Szwajcarskich jak przejdę…no i przeszedłem tak więc piszę. Postaram się juz nie pisać, że pisałem, że będę pisał;) a tak jeszcze na marginesie to jak bym nie pisał, że pisałem to bym nie miał o czym pisać, a tu zobaczcie jak Mi dobrze idzie🙂

Wieś Leukerbad leży sobie w kantonie Wallis i słynie sobie:) z najwyżej położonych źródeł termalnych w Europie no i sobie:) jest tam jeszcze Via Feratta najwiksza, najbardziej ekstremalna i w ogóle jak to w małej Szwajcari wszystko jest naj naj naj, to ona też taka właśnie jest. Towarzyszył mi we wspinaczce kolega Wojciech, który napalony jest na góry, jak szczerbaty na suchary. Chłopak się naczytał u jakiejś dziewczyny na blogu, która łazi po feratach  i srał żarem już 200km od  Leukerbad. Nie umieszczam linka bloga rodaczki która łazi w Alpach Szwajcarskich, dlatego że sory batoty, ale dziewczyna leje wode trochę.Nie będę dawał przykładów, ale na życzenia dam jak kto chce i to nie jeden. 

To co, parkujemy auto przy kolejce linowej Gemmi no i szlakiem w kierunku Gemmi, inna opcja to kolejką na Gemmi i schodzimy do ferraty. Od kolejki do startu najwiekszej ferraty w Alpach Szwajcarskich to 40min dobrego marszu. Nie można przegapić startu, jest bardzo dobrze oznakowany. Trawers do pierwszej większej drabiny to 30 min jeszcze. Ferrata jak ferrata,zapinasz karabinki i idziesz. Wszystko na scianie jak w szwajcarskim zegarku i nawet odcinki  nowe powstały w tym roku. Wszystko tam chyba jest co można zdziać, jeśli chodzi o przygotowanie ferraty. Drabin, z tego co wyczytałem 200m. Ja się zgubiłem w liczeniu metrów już na drugim, byłem raczej skoncetrowany gdzie tu parę Szwajcarów wyprzedzę. Po 30 min dochodzi się do łączki, z której można zejść do wioski lub dalej w górę, aż na Daubenhorn 2’942 m. Tam oni robili pauze, a ja pobiegłem napalony (jak kolega 200km przed Leukerbad) dalej. Po 3 godzinach mocnej wspinaczki zobaczyłem cel i zdecydowałem, że będzie przerwa na marchewke. Wypatrywałem Wojciecha, bo po obserwacji wiedziałem, że wszedł na drugi etap ferraty i to mnie najbardziej martwiło. Sam czułem ogromy respekt do tej sciany, a Wojciech nie miał najlepszego dnia, co zauważyłem podczas piwrwszego podejsćia pod ścianę. Po przerwie ostro w górę i po godzinie bardzo zadowolony  znalazłem się na szczycie. Po godzinie oczekiwania zacząłem się mega martwić, ale za jakiś czas wyłonił się szary kask i pełna radość powróciła. Wybraliśmy się razem na wyprawę, ale musiałem iść szybciej, bo nie potrafię się skupić jak ktoś podniecony wyprawą na starcie i jeszcze mówi o tym. Dla znajomych napiszę tak: Jak gadam na wyprawie to spoko light, a jak nie gadam, to pozwólcie mi się skupić bo czuję, że sytacja wymaga takiego stanu. Doobra już nie pieprzę farmazonów. 

Ferrata 5+ drabiny, jaskinie,super trawersy, mega most z dwóch lin i wiele innych żelaznych atrakcji i drewnianych też. Masz dużo siły w rękach, to warto tam wejść!!!

Nie polecam poczatkującym, ludziom, którzy chodzą na spacery w góry też nie. Często, gęsto chodzę i powiem, że dała mi tak ściana w kość i uświadomiłem sobie, że jakis tam strach mam w sobie jeszcze. Jak najbardziej polecam, wrażenia niezapomniane, ale zastanów się dwa razy przed zaczęciem drugiego etapu

Pozdrawiam

g

Via Ferrata Kandersteg

Witam,

piszę drugi post dzisiaj nie dlatego, że mam czas, ale dlatego, że go miał nie będę! Po pierwszej Ferracie nie zastanawiałem się długo co będę robił w następny weekend. Większość Ferrat w Alpach Szwajcarskich działa dopiero od połowy lipca – bo terminy, ale mniejszość działa już w połowie maja:) Ferraty bardzo dobrze opisane, super stronki, zdjęcia itp. szkoda że nie piszą czy otwarte, ale zawsze jest podany telefon i można go wykonać z zapytaniem. Znajomi chodzili już trochę po ferratach i wiem, że się podniecali, że ferrata była K4 czy K5 i straszne to było. Jak dla mnie, to na ferratach trzeba mieć jaja i do góry. Najgorsze jak dla mnie jest to, jak ktoś nie wie, co do końca oznacza K4 np. a sra żarem. Kandersteg to Ferrata w kantonie Bern. Dojeżdżamy do Kandersteg i tam już dalej jechać nie możemy, chyba że na szynach. Jest tam stacja kolejowa, która zabiera auta na platformy aby pokonać szybciej górskie tereny. Dojeżdżamy do Kandersteg i obok stacji kolejowej na dole jest parking oczywiście płatny. Z parkingu kierujemy się pod kolejkę Allmenalp i tam już wszystko czarne na białym. Do Kolejki 10min, a do ściany jeszcze 7. Ściana wygląda groźnie i jak się na nią patrzysz to K51:) Wychodziłem sam i miałem obawy troszkę, bo w nocy spadł śnieg i ściana była cała mokra, w niektórych miejscach płynęła nawet woda. Ja niedoświadczony zobaczyłem dwójkę wspinających się już i zdecydowałem jednogłośnie zaczepić karabinki na pierwszej linie, oczywiście prawa noga na szczeblu drabiny:) Napisali że, 3, a nawet 3:30h, ale ja nie wiedziałem, że to K4 miejscami K5 i zrobiłem ją w 1:20, może dlatego, że było mokro, albo że nie mam jeszcze kondycji. Ogólnie piękna ferrata, a panorama miażdży! Nie ukrywam, że zaczyna mnie to bawić, ale z trekkingu nie zamierzam rezygnować. A jak mnie to zaczyna bawić, to napiszę w następnym troszkę dłuższym poście i będzie o ferratach w…

Pozdrawiam

g.

CHAŁUPA!!!

Cze!!!
jeszcze tydzień, jeszcze 168godzin, jeszcze 10 080 minut, jeszcze 604 800 sekund i kierunek chałupa, tak wewnętrzna radość już się rodzi!!! Każdy tęskni, każdy inaczej, każdy, za czym innym!!! Kurcze już chyba chce stracić parę godzin stojąc pod świetlicą z kolegami i rozmawiać o wszystkim i niczym, parę godzin w mieście Lubaczów:), ciekawe czy te same psy szczekają, jak się spaceruje po wsi, chce iść do lasu na spacer i zobaczyć jak ludzie zniszczyli moje miejsca, w których zbierałem grzyby, ciekawi mnie , na którym polu w tym roku zasiana pszenica, a gdzie ziemniaki i w ogóle ile kur jest w domu, bo to, że się niosą to wiem:) Jak się ma sąsiad i tak dalej!!! Balkon moich znajomych!!! Dziki!!! Pierogi!!!Mama!!! Siostrzeńcy!!!  Mamy kuchnia!!! co u Sołtysa:) Tydzień w kraju i nie wiadomo, czego się łapać, gdzie iść, co robić;( Chyba już tęsknie i chyba troszkę bardziej jak zawsze:( Jakoś im dłużej jestem TU, tym bardziej tęsknie. Wiadomo, że tu jest las, sąsiad, pierogi i Sołtys, ale wszystko inaczej:(

No i koniecznie tam!!!!!

 

bbb

bieszczady03.2014 141

bieszczady03.2014 278a jpg.

 

Pozdrawiam

g.

Speer zdobyty!!!

Witajcie tak dzisiaj!!!

DSC_0227

 

górale mówili do 3xsztuka, a ja się dalej trzymam swojego ,,Nie da się to gołemu do kieszeni nasrać,, Ogólnie to tak jest z wszystkim, że jak czegoś bardzo chcesz to będziesz to miał, oczywiście, że musisz coś troszkę od siebie dać, a chodzi tu tylko o to, jaką cenę zapłacisz za to wszystko… Osobiście lubię płacić jak zostaje reszta;)
Wiedziałem już tu, ze dzisiaj stanę na Speer, Ci, co ze mną zdobywali 3 razy w Marcu ten szczyt to wiedzą gdzie to
😉

DSC_0124

Udało się zdobyć szczyt w pięknym słońcu i 6godzinnym bardzo ciężkim trekingu

DSC_0094

DSC_0117

DSC_0159, a ciężkim bo dopadało z 30 centów śniegu, który nie był zamarznięty:( Może to nie trekking, to była męczarnia, bo napisane było Speer 3:40, a zawsze jakoś się w tym czasie mieszczę. Może jak by się miało rakiety to byłoby to łatwiejsze, ale się nie miało:( Ogólnie szczyt zdobyty i jakieś tam wewnętrzne zadowolenie jest:) Emocja wielgaśne towarzyszyły mi przy ostatnich metrach:):):) No i to uczucie Speer!!!  Bardzo fajny 2tysięcznik na lato i myślę, że tam zagoszczę jeszcze w tym roku!

DSC_0187 i te ostatnie 25 min zajęły mi godzinę i już pokazuję dlaczego

DSC_0203

DSC_0212

DSC_0235

i tak się to wszystko skończyło!!!DSC_0268

 

Pozdrawiam

g.

 

😉DSC_0224

DSC_0238

DSC_0254

coś pozytywnego, czuje że się rozwijam!!!

Cze!!!

były negatywy, co do CH, no to pora na pozytywy;)

większość z was wie, że dla mnie coś pozytywnego w CH(Państwie Prawa) to góry, w których się odnalazłem na szczęście!!!

Pozytywnie to chyba będzie, że możesz się tu jakoś rozwijać prawie  pod każdą dziedziną życia, oczywiście za kasę. Za wszystko się tu płaci i jak u nas w Polsce w dupe też Ci nikt za darmo nie kopnie!!! Napisze o dziedzinach sportu, bo mi najłatwiej będzie i coś może 7 zdań o edukacji!!!

Chcesz robić coś dobrze, coś z pasją, coś na profesjonalnym sprzęcie, coś, co kochasz to w CH proste. Wpisujesz w http://www.google.ch i masz to!!! Jak już masz, to czytasz i idziesz na trening, spotkanie… Klub w ping la to 2 min szukałem i może nie trafiłem do klubu, który spełniał moje oczekiwania to jakoś dzięki temu znalazłem się w klubie, co spełnia, aż nadto moje oczekiwania!!! Organizacja super, 15 min drogi na trening, ludzie bardzo mili, służą pomocą, a i na mecze to mnie ktoś tam zawsze zabierze teraz UWAGA!!! Licencje zapłacili też!!! Dziękują zarówno po zwycięstwie jak i po porażce! Każdy wie, że tu w CH wszyscy wszystkim i za wszystko dziękują, czasami to nie wiem sam, za co dziękują, ale uśmiech błazna i odpowiadać wypada Danke;) Z piłka było podobnie, na szach mogę iść w każdej chwili, ale czasu brak:(:(:(

Wszystko pięknie cacy, ale jak ktoś ma jakieś dwie pasje i wypłatę obcokrajowca to dupa z bita!!! Jak coś robić, to jestem zdania ROBIĆ TO DOBRZE, a jak dobrze to sprzęt niezbędny, aby ROBIĆ TO DOBRZE!!! Wiadomo, że po górach nie będę chodził w mesztach, a w ping la nie będę grał rakietką z TESCO, bo się nie da!!! Osobiście nie wyrabiam!!! Za chwile, muszę odwieźć swoja mydelniczkę(auto) do Polski, bo w Państwie Prawa nie mogę mieć polskich rejestracji dłużej jak rok. Na szczęście komunikacja miejska działa tu super!!! Kto ma jakąś pasje w życiu to zrozumie, dlaczego za chwile będę musiał se komunikacją miejską jeździć… a Ci, co nie mają pasji to nie jestem im w stanie tego wytłumaczyć!!!

aha z Tą edukacją to bardzo ambitne palny były, ale jak się do tego zbliżasz bardziej to dalej problem kasy i czasu: (: (: (  Wcale źle nie zarabiam!!! Aby tu żyć muszę pracować, aby mieć na parówki i makaron, głupie jest to, że aż 5 dni w tygodniu!!! Gdzie tu szkołę zmieścić??? Ogólnie kiedyś napiszę coś więcej…

Post się zbliża, dlatego życzę wam 40 dni pracy nad tym wszystkim, co nam w życiu w jakimś sensie utrudnia życie;)!!!

Z Bogiem!!!

g.