Mont Blanc – Aklimatyzacja;)

Cze,

dawno nie pisałem nic, bo mnie w domu nie było i tak się usprawiedliwiam. Duże zaległości  w pisaniu, ale mam nadzieję, że znajdę więcej czasu i napiszę wszystko to co się działo. Pisałem o MB w zeszłym roku i pisałem, że napiszę o MB w tym roku, a czy napiszę w następnym, tego najstarsi górale nie wiedzą. Jak ktoś czyta to wie, że w zeszłym roku nie udało nam się stanąć na najwyższym szczycie w Alpach, napisałbym że w Europie, ale boję się że kolega Paź zaraz będzie mnie obrażał i krzyczał, że najwyższy w Europie to Elbrus. Przewodnik Zbyszek Młynarczyk (http://www.bergprofis.de/) i kolega Janusz, JA we własnej osobie;) Trenowanie, pakowanie, rozmyślanie trochę sranie i w kierunku Chamonix. Są rożne teorie, kiedy najlepiej włazić na MB, ale teoria teorią i jak pogody nie ma to dupa zbita i o tym przekonaliśmy się w ubiegłym roku. Ruszaliśmy do Francji, a dokładnie do Argentiere 19.06.15 gdzie nocowaliśmy w spoko hoteliku Le Dahu, który gorąco polecam. Rano spotkanie ze Zbyszkiem i ustalanie ważnych i mniej ważnych spraw. Następnie udaliśmy się do Chamonix, aby wyjechać kolejką i zacząć aklimatyzację. Kolejką zębatą na Le Montenvers 1’913, następnie po drabinach na lodowiec Mer de Glace, który jest czwarty pod względem wielkości w Alpach, bo Szwajcarzy cały czas lód robią:) Lodowcem udaliśmy się do schroniska Requin  2’516 i to zajęło nam 4 godziny, dlatego, że lodowiec dziurawy jak ser Szwajcarski. Schroniska o mniejszym standardzie, ale czego można oczekiwać od schroniska, aczkolwiek napiszę tu o wypasionym schronisku też. Rano śniadanie 5:00 i wymarsz  5:45 do schroniska znanego w rejonie MB Cosmiques 3’613. Jak dobrze liczę to przewyższenia 1’700 metrów zrobiliśmy w niecałe 5h. Ktoś tam opowiadał o aklimatyzacji i powiedział, że po nocy np. na 3000tys ma się aklimatyzację na 4000tys, czyli po nocy w Cosmiques nie mieliśmy aklimatyzacji na MB. Ciekawi ludzie w schronisku narodowości polskiej, zamieszkali w Irlandii. Gość wyprowadzał 6 młodych osób na Blanca, bez uprawnień. Ludzie nie byli w ogóle świadomi, jakie mogą być tego konsekwencje. Pytali: –  a co się mogło stać, bo już byli na MB. Koleś bardzo cwany związał ich liną po dwie sztuki, a sam szedł solo. Myślę, że w razie wypadku chyba miał plan uciec;) Polskość jedna dziewczyna pokazała na maxa, wchodząc do toalety głośno krzyknęła ,,co tu tak śmierdzi”, ja bym stawiał na gówno, ale jakoś nie wpadłem, żeby jej tak odpowiedzieć. Z tego co wiem, to spali w Wallocie, a tam śmierdzi tak, że w oczy piecze, ale tam może zapomniała o smrodzie, bo srała w gacie, że zamarznie. Wallot to schron na 4′363 w którym głównie Polacy śpią przed atakiem szczytowym. Schron przeznaczony do innych celów, ale Polacy zrobili sobie tam schronisko darmowe. Ale nie o Polakach post ma być. W Cosmiques kawka i jeszcze dobrze było by zrobić przewyższenie, aby poprawić aklimatyzację. Koło Cosmiques jest szczyt o nazwie Mont Blanc du Tacul 4’248 i należy do masywu MB. Plan był wyjść na wysokość 3’900 i do schroniska. Siły były, pogoda dopisywała to idziemy. Siły opadły na 3’800, ale przewodnik powiedział, że jeszcze kawałek. Kawałek był taki, że zakończyliśmy na 4’150, szkoda, że nie byliśmy na szczycie, ale chyba bym nie szedł. Nigdy tak nie walczyłem ze sobą w górach, jak na tego Tacula, który nie jest wcale prosty. Głową w śniegu próbowałem iść końcówkę. Z jednej strony fajnie, że tak wysoko doszliśmy, ale z drugiej strony czułem w schronisku, że jestem wypompowany na MAX. Trzymałem się dlatego tylko, że wiedziałem, że na drugi dzień zjeżdżamy do Chamonix, a potem udajemy się na nocleg w naszym La Dahu. Rano śniadanie późno bo o 7:00. Ci który atakowali MB, albo Tacula wychodzili dużo wcześniej. Nasze zadanie było łatwe bo mieliśmy dojść do kolejki Aiguille du Midi 3’842, gdzie jest codziennie inwazja Azjatów. Spokojne podejście do kolejki i CDN…!

Mam troszeczkę zdjęć dla was w sensie, że 400 zrobiłem na aklimatyzacji 😉

Pozdrawiam i zapraszam do czytania bloga CDN…

g

Dodaj komentarz