Druzberg zdobyty przy pięknej pogodzie!!!

 

a dzisiaj przywitania nie będzie!!!

 

pisałem tydzień temu, że Druzberg 2’282 na kolejny weekend, dlatego że chmury były za nisko, śniegu jeszcze trochuuuu leży, a szlak niebieski i nie było to takie proste jak pięć metrów drutu w kieszeni;) Weekend zapowiadał się słonecznie i już pod koniec tygodnia wiedziałem, że stoję na szczycie i ciesze michę, no i tak było, a micha się jeszcze cieszy po długim weekendzie do którego dopinam poniedziałek. Teraz was zadziwię jak napisze, że 3 dni na szlaku byłem:)

Szlak niebieski – sobota

Szlak czerwony – niedziela

Szlak wszystkich kolorów – poniedziałek, nazwę go tak ooooooo , , Szlak życia”!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dzisiaj napiszę tylko o sobotnim wyjściu, a dwa pozostałe jak nie będzie laku…,

 

 

pierwszy pociąg Kuby z Kuby o 6:10, a od stacji jeszcze godzina do wsi(Weglosen) z której zaczynaliśmy zdobywać Drusberg!!! 7:15 na szlaku i przy tak pięknej pogodzie wreszcie i nareszcie krótkie spodenki, koszulka i buty letnie, beret, cały plecak wody i kremu z dobrym filtrem;) Bardzo ważne w lecie jak dla mnie, to dobre przygotowanie do wyprawy. Pisałem w zimie, że ubierać się i smarować kremem, a w lecie napiszę ,, rozbierać się i smarować kremem” rozbierać się tak, aby krową dzwony z wrażenia nie pospadały;) Troszkę już chodzę po górach, troszkę mam już doświadczenia, troszkę kondycji co przypieczętować mogę niedzielnym wyjściem, ale nie dzisiaj o tym. Bardzo ważne jak dla mnie jest przygotowanie i już piszę jak ono wygląda u mnie, może ktoś jak przeczyta wniesie coś do swojego życia górskiego, bo u mnie to funkcjonuje!!!

Oczywiście, że przygotowuję się dzień wcześniej. Wszystko się dzieję po zaplanowanym szczycie też oczywiście. Pierwsze co robię to wyciągam byty z szafki i odpowiednie do nich skarpetki już wędrują, ale tylko do butów:) i to już już połowa sukcesu:):):) Plecak wędruję na sofie i dno zapełniam ZAWSZE nawet jak jest 35stopni szalik, czapka, opaska, kurtka, koszulka. Podstawa to woda w bidonie litr1, oraz teraz w lecie woda w plecaku litr0,5. Przeważnie mieszam wodę z witaminkami, aby coś tam się działo w organizmie, bo co to za przyjemność wypić i wysikać bez działania;) Zawsze owoc, przeważnie jabłko x2, banan x2 i kiwi x1. Nauczyłem się ostatnio marchewkę zabierać, dlatego że jak gubię szlak to jem i wzrok sokoli, a marchewkę bo brokuła się rozwala:) Kanpy przeważnie x5, kawa do termosu, a w zimie jeszcze herbata. Pojemnik słodyczy jest też. Dużo więcej nic nie zabieram bo nie ma potrzeby, a jak potrzeba jest to na sępa. Troszkę gorzej na sępa jak sam jestem. Sęp to super ptak, ale szybko umiera i dlatego lepiej mieć jak sępić!!! To, że koszulka termoaktywna i okulary przeciwsłoneczne itp to chyba każdy wie, ale tak dla wyjaśnienia postaram się napisać w następnym poście coś o tym.

jak już wcześniej pisałem 7:15 na szlaku. 5 minut wcześnie z tego samego parkingu wyruszyło 3 panów uzbrojonych w czekany, harpuny itp. W momencie(po 20min) jak galopem ich wyprzedzaliśmy, zapytaliśmy gdzie wychodzą??? Okazało się, że idą na szczyt na którym prawie stanęliśmy dwa tygodnie temu z faktu pomylenia szlaku. Szybki treking na niebieskim szlaku i słonce, które nas nie oszczędzało. Ale My z Polski idziemy twardo:):):) Weglosen leży prawie na 1’000m, czyli do pokonania około 1’300 niby nic, a 4 godziny to nas kosztowało. Szlak niebieski, to wiadomo, że jakieś drabinki, jakieś linki, i jakieś trudności tam już są. Od 2’000 śnieg i strasznie stromo, a jak ktoś nie wie to wbijanie butów w śnieg zabiera też czas! Bardzo pozytywna sobota na szlaku w kierunku Druzberg!!! Na szczycie oczywiście dwa słowa w księgę gości, 7fotek dwie sweet:) obiad i do chałupy, bo niedziela słoneczna, a budziki na 4 nastawione już:):):)

mam dla was kilka zdjęć!!!

 

DSC_0016

DSC_0037

DSC_0040

DSC_0078 z cyklu na głowie!!!

DSC_0083

DSC_0097

DSC_0124

DSC_0151

DSC_0166

DSC_0172

 

powitania nie było to i pożegnania też nie będzie

g.

 

Dodaj komentarz