Nowy Rok 2016 na szlaku!Bieszczady!!!

Cze po raz pierwszy w 2016!!!

to, że nie piszę nie znaczy, że nie chodzę po górach i to zdanie jest prawdziwe, bo nie byłem w 2016 jeszcze nigdzie, ale w górach udało Mi się już być, tylko że o tym na razie nie piszę…w następnych postach uchylę rąbka tajemnicy, bo mam pomysł o rozbudowanie bloga. Święta zaplanowane w Szwajcarii i Sylwester też. Plan jak co roku, Nowy Rok na 7:00 do kościoła, a po mszy na Pilatusa i nawet dużo chętnych było (pozdrawiam chętnych). Plan zmienił się, jak mój wspaniały szef powiedział Mi we wtorek, że w środę procuję do południa i koniec w 2015. Pierwsza myśl Bieszczady i tak się stało, a stało się tak, bo przyjaciele mieli wynajęty domek u pani Basi, a naszym małym marzeniem zawszę było spędzić Sylwka w Biesach. Pani Basi robię teraz reklamę, bo ma bardzo fajny domek i spoko utrzymany, za spoko pieniądze no sama pani Basia też spoko, maluje pisze wiersze itp. Jest dla mnie mistrzem polskiego całego systemu, bo rzuciła tym wszystkim i postanowiła żyć w Biesach dla świętego spokoju, a czy ma święty spokój, to zapytajcie jak u niej będziecie wypoczywać;) http://www.lemkowo.com/

Nikt nie widział, że przyjedziemy bo plany były inne i tylko narzekanie, że dalej w CH Sylwester i Święta, nikt nie wiedział oprócz Mamy, bo jej nie chciałem straszyć. Przyjaciele cały czas namawiali, ale przecież ja nie dostałem wolnego. Wymarzonego Sylwestra spędzimy po raz kolejny oddzielnie. Wtorek wieczorem lekkie pakowanie, plan B, który mieliśmy z narzeczoną, że kłamiemy na maksa, tak aby się czasami nie skapneli, że coś kombinujemy. Środa punkt 12:00 wyjazd w stronę Polski. Prawie całe Niemcy i Polskę mieliśmy włączony roaming, alby internet był i działał WhatsApp, bo zawsze nam działa w CH. Zabraliśmy jeszcze kobietę, od której dowiedzieliśmy się wszystkiego o Szwajcarii, Polsce, jej rodzinie itp. a to wszystko w 13godzin. Najlepsze hasło napiszę. UWAGA! ,, Ta mojego syna dziewczyna jakaś durna jest, studiuje pedagogikę, no co ona będzie po tym robić?” Nie piszę komentarza do tego, bo ja widzę sens studiowania pedagogiki. Droga zleciała migiem bo 13h i u rodziców w domu. Rano mechanik, jakieś drobne zakupy, obiad u mamy, chwile u ulubionego Wujka (Męża siostry mojej mamy) i w Bieszczady (200km). Tak kłamaliśmy już profesjonalnie, że myśleli tak;) –> wróciłem z pracy o 12:00 i poszedłem spać, bo się źle czułem, ale umówiłem się z przyjacielem, że zadzwonię koło 15:00, niech tam mu się myśli uspokoją! Napięcie rosło, bo o 14:00 wyjechaliśmy z domu, a 200km w godzinę nie ma szans jak max możesz 90km/h jechać. Moja narzeczona kłamała, że sobie pije, bo ja śpię i nie chcę wstawać, a jest Sylwester;) Ogólnie, rzecz biorąc, to kupili to, że mamy doła, co usprawiedliwiało nasze nie odpisywanie na wszystkie wiadomości, zresztą mnie tak czy tak, bo spałem;) Dojechaliśmy do Lutowisk i napięcie sięgało zenitu. Wiadomość do przyjaciela, że zadzwonię za 15 min. Troszkę błądziliśmy po krzakach zanim znaleźliśmy domek w którym byli. Czułem małą dawkę adrenaliny. Zaczęliśmy pukać do okien o ktoś tam ”to kolędnicy”. Przyjaciel odważny wyszedł na zewnątrz i się zdziwił. Weszliśmy do środka i co będę się rozpisywał SZCZENY im popadały na podłogę. Bardzo się cieszyłem, że tam jesteśmy i oni chyba też. Mamy tego Sylwka w Biesach wreszcie!!!Spokojny wieczór, życzenia i o 2:00 spać bo rano plan połazić troszkę po Biesach.

Rano 6:50 pobudka, spokojnie jak na wojnie. Wyszliśmy z domu i coś mnie tak lekko w nos szczypie, ej ile jest stopni. Otwieram auto, nie reaguje, dusze pilota i jest zadziałało. Przekręcam stacyjkę i szczena tym razem mi opadła, bo -20. Wyjeżdżaliśmy z CH było +5. Auto zapaliło za trzecim razem, po drugim nie dawałem mu szans. Zapaliło, to ostro jedziemy do Mucznego, aby wystartować na Bukowe Berdo. Start godzina 8:00 mróz jak szlag, ale jakieś tam ubrania zabraliśmy;) Ja, moja Kinga i Kozak System idziemy mocno do góry, oni jak zwykle zaczęli ostro, a ja swoim tempem pomału do góry. Plan był tylko Bukowe Berdo, ale tak było pięknie, że udało nam się przejść Muczne-Bukowe Berdo-Krzemień-Tarnica-Szerokie Wierchy-Ustrzyki Dolne. Było MEGGGGGGGGA w Biesach nie byłem nigdy zimą i jestem zachwycony, szkoda że nie miałem więcej czasu na łażenie. A no i widziałem Żubra na żywo, poważnie wygląda tak jak na żubrówce;)

Wyjazd na Sylwa bardzo spontaniczny, a takie zawsze zostają w pamięci i nie tylko mojej!!!

Zrobiłem parę zdjęć nie będę opisywał bo jak coś źle opiszę, to mojej Mamy Siostry Mąż nie będzie zadowolony;) Gość ma Biesy w palcu, a ja tylko siłę w nogach. Zdjęć Mi tam proszę też nie komentować_(chyba że co na nich), wiem że masz ładniejsze. Pozdrawiam Cię serdecznie!

 

 

Pzdrawiam

g.

3 thoughts on “Nowy Rok 2016 na szlaku!Bieszczady!!!

  1. Ten Sylwester i ta wyprawa zostanie na długo w pamięci. Niespodzianka MEGAAA ale strzeż się, sprzęgło w aucie zrobione także nie znasz dnia i godziny kiedy ja Wam zapukam do okna 🙂
    K_S

Dodaj komentarz